Był o krok od Barcelony, wybrał Real. "Miałem już wszystko uzgodnione"

Getty Images / Marcio Machado/Eurasia Sport Images / Na zdjęciu: piłkarze Realu madryt
Getty Images / Marcio Machado/Eurasia Sport Images / Na zdjęciu: piłkarze Realu madryt

Napastnik Realu Madryt Rodrygo Goes udzielił wywiadu dla portalu goal.com, w którym ujawnił, że gdy w 2018 roku zgłosił się po niego Real, miał już uzgodniony transfer do FC Barcelony. Brazylijczyk przyznał, że wybór był wtedy dla niego łatwy.

W czerwcu 2018 roku Real Madryt doszedł do porozumienia z Santosem ws. transferu 17-letniego wówczas Rodrygo Goesa za 45 milionów euro. Napastnik przybył na Santiago Bernabeu latem 2019 roku, gdy ukończył już 18 lat, choć niewiele brakowało, aby został jednak zawodnikiem FC Barcelony, z którą, jak sam przyznał, wszystko miał już uzgodnione.

- Jak zareagowałem, gdy dowiedziałem się, że chce mnie Real Madryt? Zawsze opowiadam historię, że miałem dwie koszulki: jedną Barcelony i jedną Realu i musiałem wybrać - ujawnił Rodrygo w wywiadzie dla goal.com.

- Oczywiście, wybór był dla mnie bardzo łatwy, ale to była niespodzianka, bo miałem już wszystko uzgodnione z Barceloną. Nie spodziewałem się, że przyjdzie po mnie Real Madryt. To był "strzał", ale potem to był najlepszy moment mojego życia - kontynuował.

ZOBACZ WIDEO: Niemoc Lewandowskiego w ostatnich meczach. "Złość rośnie"

Przypomnijmy nieco kulisy tego transferu: choć ojciec piłkarza był zdeterminowany, aby jego syn grał w Barcelonie od lata 2020 roku, propozycja ekonomiczna, która napłynęła z Realu Madryt, zmieniła jego zdanie. Barca była skłonna płacić zawodnikowi pensję w wysokości niewiele ponad 1 mln euro rocznie, a zdaniem "Mundo Deportivo" Real zaoferował mu aż 7 mln.

Dodatkowo piłkarz miał dostać premię w wysokości 7 mln euro, a jego agent prowizję wynoszącą 8 mln. 20 proc. praw do karty zawodniczej miało być w posiadaniu samego Rodrygo, a więc z kwoty 45 mln zapłaconej przez Real, 9 mln trafiło na konta gracza i jego rodziny.

Najwyższa oferta Barcy za Rodrygo miała opiewać na 30 milionów euro, choć "Mundo Deportivo" pisało o kwocie o 10 milionów mniejszej. Katalończycy chcieli ostrożnie negocjować transfer Rodrygo i dali się wyprzedzić. Real zapłacił za napastnika o pięć milionów mniej niż wynosiła klauzula, którą Santos chciał jeszcze podwyższyć z 50 do 100 milionów euro.

Barca przez długi czas była na czele wyścigu po Rodrygo, a sam zawodnik nie krył radości z zainteresowania "Dumy Katalonii". - Jestem dumny z tego, że interesuje się mną tak duży klub jak Barcelona. Traktuję to jako docenienie mojej pracy. Nie chcę jednak odchodzić z Santosu. Najpierw chcę tu napisać swoją historię - powiedział zawodnik Realu Madryt w wywiadzie dla "ESPN" z 29 maja 2018 roku.

- Zawsze w takich sytuacjach staram się zachować spokój i nie przejmować się tym, co piszą w mediach. Obecnie myślę wyłącznie o pozostaniu w Santosie - zapewnił skrzydłowy.

Warto też dodać, że ówczesny prezes Santosu Jose Carlos Peres nie ułatwiał Barcelonie tej operacji z powodu słynnego transferu Neymara . - Nie ma wyznaczonego spotkania z Barceloną. Mamy otwartą sprawę sądową przeciwko Blaugranie odnośnie długu za transfer Neymara. Cztery miesiące przed klubowym mundialem w 2011 roku Barca miała zapłacić zaliczkę i naszym zdaniem doszło do manipulacji. Domagamy się od Barcelony 14,5 miliona euro. Kiedy zapłacą, zobaczymy, czy porozmawiamy na inne tematy - powiedział 24 maja 2018 roku prezes Santosu.

Czytaj także:
Dostał przelewy od Barcelony na 1,4 mln euro. Wielka afera w Hiszpanii
Hiszpanie chcą rewolucji w ataku Barcelony. Co z Lewandowskim?!

Komentarze (0)