Zlatan Ibrahimović jest jednym z dziesięciu najlepszych strzelców wszech czasów Ligi Mistrzów (48). Jako jedyny zagrał w niej w barwach siedmiu klubów, a bramki zdobywał dla sześciu - to rekordy rozgrywek. Nigdy jednak nie dostąpił zaszczytu zdobycia głównego trofeum.
W tym sezonie wrócił do Champions League po czterech latach przerwy, ale choć jego AC Milan awansował do fazy pucharowej, "Ibra" w niej nie wystąpi. Szwed uporał się z trapiącą go przez kilka miesięcy kontuzją, ale mistrz Włoch nie zdecydował się zgłosić 41-letniego napastnika do gry w Lidze Mistrzów.
Zatem, jeśli nawet Rossoneri sięgną po trofeum, Ibrahimoviciowi nie będzie dane się pochwalić, że w końcu dopiął swego i zdobył upragnione trofeum. Do fazy grupowej też nie był bowiem zgłoszony ze względu na wspomniany uraz.
Z jednej strony, pominięcie Ibrahimovicia może dziwić, zwłaszcza że Milan przeżywa fatalny okres i z ostatnich 10 spotkań wygrał raptem dwa, tyle samo zremisował, a pozostałe przegrał. W związku z tym obecność tak doświadczonego zawodnika mogłaby okazać się cenna, a być może nawet stanowić panaceum na bolączki podopiecznych Stefano Pioliego.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski znów straszy. Zgarnie więcej niż przypuszczał?
Na marzeniach się skończy?
Z drugiej, szanse, że taki scenariusz się ziści, były raczej marne. Wszak mowa o napastniku już po czterdziestce, który ostatni mecz rozegrał w maju ubiegłego roku i walczył o powrót do zdrowia po poważnej kontuzji. Jednak Ibrahimović, to Ibrahimović i jeśli już ktoś byłby w stanie zaprzeczyć wszelkiej logice, to właśnie on.
Ale nie dowiemy się, co by było gdyby, ponieważ klamka zapadła. Szwedzki zawodnik nie może już być zgłoszony do rozgrywek. Klub podjął decyzję, by nie umieszczać go w protokole, co jest nieodwołalne.
Liczby robią wrażenie, ale konkretów brak
Choć napastnik nigdy Ligi Mistrzów nie wygrał, to bezapelacyjnie zapisał się w jej historii złotymi zgłoskami. W rozgrywkach bronił barw Ajaxu Amsterdam, Juventus FC, Interu Mediolan, FC Barcelony, Paris Saint-Germain i właśnie AC Milan. Wystąpił w 124 meczach, a do siatki trafił 48 razy.
Wystarczyłoby raptem i aż dziewięć goli więcej, a "Ibra" przesunąłby się na szóstą pozycję w rankingu najskuteczniejszych strzelców, wyprzedzając Alfredo Di Stefano, Thierrego Henry'ego, Thomasa Muellera i Ruuda van Nistelrooya. Szanse jednak z każdym rokiem maleją, bo Szwed będzie obchodził w tym roku 42 urodziny. Bicie tego typu rekordów w takim wieku jest już raczej nieosiągalne
Sam Ibrahimović nie miał szczęścia do trofeów. Ledwie opuścił w 2009 roku Inter Mediolan, a ten w kolejnym roku świętował zdobycie najważniejszego pucharu na Starym Kontynencie. Odszedł do FC Barcelony, bo po upragniony sukces miał sięgnąć właśnie w stolicy Katalonii, ale skończyło się na marzeniach. Podobny los spotkał go w stolicy Francji, gdzie skończyło się na niespełnionej obsesji władz PSG, która trwa do dziś.
Ibrahimović to jeden z najlepszych piłkarzy w historii, którzy nie zdobyli Złotej Piłki ani nie wygrali Ligi Mistrzów. W tej drugiej kategorii jest w elitarnym towarzystwie, bo podobny brak w CV mają też m.in. Gianluigi Buffon, Lothar Matthaeus czy Ronaldo.
Zobacz także:
- Karygodne zachowanie komentatorów wobec Rusłana Malinowskiego. Te słowa nigdy nie powinny paść
- Liverpool pokazał siłę z Evertonem. Pierwsze zwycięstwo The