Do Borussii Dortmund dołączył latem minionego roku i od razu został wsadzony na wysokiego konia. Sebastien Haller miał za sobą rewelacyjny sezon w Lidze Mistrzów. Iworyjczyk był typowany na następcę bramkostrzelnego Erlinga Haalanda. Jego kariera brutalnie wyhamowała zanim zdążył rozegrać pierwsze spotkanie po przenosinach na Signal Iduna Park.
30 lipca 2022 roku - to data, którą na długo zapamięta była gwiazda Ajaksu Amsterdam. Za pośrednictwem oficjalnego komunikatu dortmundczycy poinformowali wówczas, że u 28-latka wykryto złośliwego raka jądra. Wiadomość o poważnej chorobie urodzonego we Francji gracza wstrząsnęła całym środowiskiem piłkarskim. W tych okolicznościach futbol zszedł na dalszy plan.
Symbol walki z rakiem
Pierwszym niepokojącym sygnałem była sytuacja podczas jednego z treningów Borussii na zgrupowaniu w Szwajcarii. Haller nagle źle się poczuł i został wysłany na szczegółowe badania. Lekarze rozwiali wszelkie wątpliwości. Najbliższa rodzina, w tym żona i matka, była w ciężkim szoku, kiedy dowiedziała się o nowotworze piłkarza. Ten mimo wszystko nie tracił optymizmu lub przynajmniej stwarzał takie pozory.
ZOBACZ WIDEO: Bramkarz myślał, że dobrze ustawił mur. Ależ uderzył!
- Wiele osób daje mi pewność, że mogę przez to przejść. Chcę powiedzieć wszystkim, że czuję się dobrze i mam nadzieję, że sporo mężczyzn zostanie przebadanych. Moja żona była w szoku, ale potrafiła sobie z tym poradzić. Mama nie zareagowała tak samo. Mama to jednak mama. Postanowiłem zadzwonić do mojego rodzeństwa, żeby się upewnić, że będą przy niej, by nie czuła się samotna - powiedział w rozmowie z "ESPN".
W mediach społecznościowych Haller próbował uspokajać fanów, jednocześnie przyznając, że czeka go wielomiesięczna przerwa w grze. Pierwsze prognozy były korzystne, aczkolwiek musiał poddać się operacji. W kolejnych miesiącach reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej przechodził chemioterapię.
Następca Haalanda zmienił się nie do poznania, o czym mogli przekonać się kibice w trakcie wrześniowego meczu ligowego. Ku zaskoczeniu wielu z nich, zmagający się z chorobą nowotworową zawodnik pojawił się na trybunach stadionu w Dortmundzie. Haller szybko stęsknił się za piłką nożną.
Trzy miesiące po tym, jak poznał diagnozę, otrzymał zielone światło od lekarzy na wznowienie treningów. Kierownictwo Borussii zgodziło się z kolei, by wrócił do Amsterdamu i ćwiczył razem z Ajaksem prowadzonym wtedy przez Alfreda Schreudera. Holendrzy przywitali go z otwartymi ramionami. Oczywiście w tamtym momencie nie było mowy o treningach na pełnej intensywności.
Z tygodnia na tydzień było coraz lepiej. Na początku 2023 roku świat obiegła informacja, że Haller pokonał nowotwór. W koszulce "BVB" nieoficjalnie zadebiutował w wygranym 5:1 meczu kontrolnym z Fortuną Duesseldorf. Kilka dni później udowodnił, że nie zapomniał jak się gra w piłkę, strzelając hat-tricka w sparingu z FC Basel (6:0).
"Czułem jakby cały stadion zapłonął"
Pierwsze oficjalne spotkanie w Dortmundzie rozegrał 22 stycznia (4:3 z FC Augsburg). W ostatnich 29 minutach dostał szansę od trenera Edina Terzicia i miał na tę okazję specjalnie zaprojektowane buty z napisem: "Pi*****ć raka". Były zawodnik Eintrachtu Frankfurt przeszedł bardzo długą drogę, żeby znowu zagościć na boiskach Bundesligi.
Haller wreszcie wrócił do optymalnej dyspozycji. W sobotnim meczu domowym z SC Freiburg (5:1) po raz drugi z rzędu Terzić wystawił snajpera w wyjściowym składzie. Ulubieniec kibiców odwdzięczył się za okazane mu zaufanie w 51. minucie rywalizacji na Signal Iduna Park.
Doświadczony gracz zachował się jak rasowy snajper po dośrodkowaniu Raphaela Guerreiro, strzałem głową z niewielkiej odległości wpakował piłkę do siatki i utonął w ramionach kolegów. Lokalni fani oszaleli z radości. Haller zrobił to 4 lutego - w Światowym Dniu Walki z Rakiem.
Źródło: Viaplay
- To wiele dla mnie znaczy. Czekałem na ten dzień od pierwszej chwili w Dortmundzie. Po prostu jestem szczęśliwy i mam nadzieję, że byłem w stanie uszczęśliwić też kilka osób. Kiedy strzeliłem gola, czułem jakby cały stadion zapłonął. To był ogromny impuls - autor bramki nie krył wzruszenia przed kamerą "Sky".
Haller wygrał najważniejszy mecz w życiu - ze złośliwym nowotworem jądra - i ma przed sobą jeszcze kilka dobrych lat gry na wysokim poziomie. Sympatycy Borussii Dortmund mogą zacierać ręce, spoglądając na występy wracającego do wielkiej formy napastnika.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Ale wypalił! Tak Grabara zareagował na zainteresowanie Bayernu
Borussia nie sforsowała obrony Schalke. Kamiński poza kadrą meczową