W Katarze należy zaopatrzyć się w specjalną kartę. Potem doładowuje się ją kwotami na konkretne bilety.
Jeden przejazd metrem w Dosze kosztuje 2 riale, co w przeliczeniu na złotówki daje ok. 2,5. Dla porównania, w Warszawie za bilet dwudziestominutowy trzeba zapłacić 3,4 zł, a w Krakowie... 4 zł.
Dobowa opłata za przejazdy komunikacją miejską w Katarze wynosi 6 riali, czyli 7,4 zł. W Warszawie za bilet dobowy na pierwszą strefę należy zapłacić 15 zł. W Krakowie natomiast 17.
Bilet tygodniowy w Katarze to koszt niecałych 50 zł. W Krakowie - 56 zł.
Znacznie więcej kosztuje podróż Uberem. Niespełna 20 minut i pokonanie prawie 10 km to koszt nieco ponad 66 zł. Jednak jak na kraj, który kojarzy się z bliskowschodnim bogactwem to wciąż niewiele.
Wpływ na niskie ceny podróży komunikacją miejską w Katarze ma zapewne cena paliwa.
Cena benzyny lepszej jakości (gold) to 2,1 riala za litr, a trochę gorszej (silver) 2 riale. W przeliczeniu oznacza to odpowiednio 2,6 zł lub 2,5 zł za litr. W Polsce trzeba więc za to samo wydać niemal trzy razy tyle.
Niska cena tego produktu wynika z oczywistych powodów. Katar od lat wydobywa ropę naftową, która została tu odkryta w 1939 roku (choć wydobycie zaczęło się kilka lat później). To właśnie ropa i gaz zapewniają temu krajowi niezwykłe bogactwo. Od 2007 roku gospodarz trwających właśnie mistrzostw świata ma najwyższy dochód na mieszkańca na świecie.
Szykuje się bunt? Kolejny kraj ma dosyć Infantino! >>
ZOBACZ WIDEO: Eksperci liczą na reakcję Lewandowskiego. "Na pewno będzie wkurzony"