Jednak sprawa Urugwajczyka od samego początku jest trochę zastanawiająca. FC Barcelona od razu doradzała swojemu zawodnikowi zabieg i powrót do zdrowia po dłuższym czasie. Natomiast urugwajska federacja chciała przekonać go do zachowawczego leczenia i tym samym zwiększenia szans na występ na mundialu.
Ostatecznie w tym małym konflikcie górą był kataloński klub, który namówił Ronalda Araujo do przejścia zabiegu. To oznaczało, że w Urugwaju wiele osób było niezadowolonych, bo występ stopera na mistrzostwach świata stał się praktycznie niemożliwy.
Gracz przeszedł zabieg ścięgna długiego prawego przywodziciela, a powrót po tego typu ingerencjach chirurgicznych nigdy nie jest szybką sprawą. Co prawda nikt oficjalnie nie podał, ile czasu Urugwajczyk będzie wracał do zdrowia, ale media od razu zaczęły podawać swoje przewidywania.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski już żałuje przejścia do Barcelony? "Tu nie mam wątpliwości!"
W większości przypadków była mowa o dwóch, albo i nawet trzech miesiącach przerwy od gry w piłkę. Nawet w tym najlepszym razie gracz Barcelony wróciłby do występów dopiero pod koniec listopada, prawdopodobnie już po dwóch meczach mundialu.
Jednak kadra "La Celeste" wciąż nie odpuszcza. W piątek selekcjoner urugwajskiej reprezentacji, Diego Alonso, opublikował szeroką listę graczy powołanych na mundial. Znalazło się na niej miejsce dla 55 graczy, w tym również dla Ronalda Araujo, którego występ wciąż wydaje się mało prawdopodobny.
Jednak dostaliśmy jasny sygnał, że wcale nie jest wykluczone, że 23-letni defensor pojedzie na pierwsze mistrzostwa świata w swojej karierze. Gracz już dzień po operacji rozpoczął rehabilitację, aby spróbować wygrać walkę z czasem.
Czytaj też:
Tego nie zrobił nawet Messi
Zainteresowanie de Jongiem nie maleje