Pojedynek Arsenalu z Liverpoolem przyniósł mnóstwo bramek, ale przede wszystkim dawkę potężnych emocji. Starcie z "The Reds" miało być dla podopiecznych Mikela Artety prawdziwym testem na to, czy zasługują na fotel lidera. Ostatecznie "Kanonierzy" potwierdzili swoją wartość, inkasując pełną pulę.
Gospodarze z Londynu otworzyli wynik spotkania już w pierwszej minucie, za sprawą trafienia Gabriela Martinelliego. Ale zespół Juergena Kloppa szybko odpowiedział, a dokładnie zrobił to Darwin Nunez, pokonując bramkarz rywali. Ostatnie słowo należało jednak do londyńczyków, którzy w doliczonym czasie gry pierwszej połowy ponownie wyszli na prowadzenie. Swoje pierwsze trafienie w tym meczu zdobył wówczas Bukayo Saka.
W drugiej połowie nadal nie wiało nudą. Najpierw piłkę między słupki Arsenalu skierował Roberto Firmino, a następnie bramkę ustalającą ostateczny rezultat (3:2) strzelił ponownie Saka, tym razem z rzutu karnego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ to zrobił! Ten film ma ponad 800 tys. wyświetleń
W trakcie spotkania emocje buzowały z obu stron, było to znacząco widoczne podczas sprzeczek pomiędzy zawodnikami. Do największej z nich doszło po zdobyciu ostatniego gola tego pojedynku. W ostrą "wymianę zdań" wplątał się Jordan Henderson i Gabriel Magalhaes. Po uspokojeniu się obydwu panów, arbiter poprosił szkoleniowców mierzących się ze sobą drużyn, aby zapanowali oni nad swoimi podopiecznymi.
Echa wspomnianej sytuacji jednak nie ucichły. W sieci dużo dyskutowało się nt. tego, co padło z ust zawodnika Liverpoolu. Głos w tej sprawie zabrał nawet rzecznik angielskiej federacji. - Zdajemy sobie sprawę z incydentu, który miał miejsce podczas meczu Arsenalu z Liverpoolem. Prowadzimy dialog z sędziami i przyjrzymy się szczegółom - zapowiedział, cytowany przez portal sportstiger.com.
Szymon Marciniak wyróżniony. Poprowadzi absolutny hit Ligi Mistrzów
Brak awansu byłby kompromitacją [OPINIA]