Wejście smoka do jagiellońskiej bramki

Przed sezonem pewne miejsce w bramce Jagiellonii miał Rafał Gikiewicz, który w ubiegłym sezonie przebojem wdarł się między słupki jagiellońskiej bramki. "Giki" zaliczył jednak na początku rundy jesiennej kilka wpadek i trenerzy zdecydowali się dać szansę Grzegorzowi Sandomierskiemu.

Sandomierski nie jest jednak do końca zadowolony ze spotkań, w których wystąpił. W Pucharze Polski żółto-czerwoni dopiero po dogrywce wygrali z drugoligowym GKS-em Tychy 1:0, a w lidze bezbramkowo zremisowali z Piastem Gliwice i Cracovią Kraków. - Niestety nie strzelamy bramek - to się dla mnie najbardziej liczy, bo wolałbym dostać dwie, a żeby koledzy strzelili trzy - mówi Sandomierski. - Cracovia przyjechała z zamiarem wywiezienia remisu i niestety udało im się - dodaje.

Podstawowy golkiper białostockiego klubu przyznaje, że dziwił się bardzo defensywnej taktyce, jaką na mecz z Jagiellonią wybrała Cracovia. - Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że goście, w których szeregach jest kilku graczy z nazwiskiem, chociaż Radosław Matusiak, będą chcieli coś strzelić, jednak rzadko zapuszczali się pod naszą bramkę. Mieli zero z tyłu i chcieli zachować je jak najdłużej - mówi Sandomierski.

Ryszard Jankowski, trener bramkarzy Jagiellonii przyznaje, że jest zadowolony z postawy Sandomierskiego i z tego, że szkoleniowcy Jagi postawili na Grześka. - Wydaje się, że była to słuszna decyzja, po tym okresie, co bronił Rafał. Oczywiście nikt Rafała nie skreśla, a rywalizacja obu im wyjdzie na dobre - twierdzi.

Jak spekulują media, coraz bliżej Jagiellonii jest Grzegorz Szamotulski. Jeżeli "Szamo" podpisze kontrakt z Jagą, rywalizacja między bramkarzami znacznie się zaostrzy. - Myślę, że taki doświadczony bramkarz zawsze się przyda, bo jego historia piłkarska świadczy o tym, że był to kawał bramkarza i prawdopodobnie w dalszym ciągu jest - uważa Jankowski.

Komentarze (0)