Islandzkie media grzmią po meczu w Poznaniu

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu (od lewej): Joel Pereira, Afonso Sousa i Nika Kwekweskiri
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu (od lewej): Joel Pereira, Afonso Sousa i Nika Kwekweskiri

Lech Poznań zdołał wyeliminować Vikingur Reykjavik, ale dokonał tego z wielkim trudem. Media w Islandii grzmią na temat pracy sędziego i jego kontrowersyjnych decyzji. "Nie był w najlepszej formie" - piszą dziennikarze.

Dramaty i kontrowersje

"Wikingowie wypadają z gry po wielu dramatach i kontrowersyjnej decyzji" - czytamy w serwisie dv.is.

Zwrócono uwagę, że Vikingur Reykjavik miał duże szanse na awans po wygranej w pierwszym meczu. Dodano, że w rewanżu dramatyzmu nie brakowało, podobnie jak błędów sędziego (wyrzucenie Juliusa Magnussona), które Islandczykom zabrały szansę na awans do kolejnej rundy.[nextpage]

Wypadli z gry

"Vikingur wypadł z gry po dogrywce w Polsce" - to z kolei tytuł w relacji z meczu zamieszczonej na stronie mbl.is.

Dodano, że piłkarze z Rejkiawiku walczyli naprawdę bohatersko do samego końca, ale ostatecznie wypadli z gry i dalszej rywalizacji o europejskie puchary.

Dużą uwagę poświęcono tutaj wyrzuceniu Juliusa Magnussona w 110. minucie po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce.

"To była była całkowicie absurdalna decyzja austriackiego sędziego Juliana Weinbergera" - czytamy.

"Pierwszą żółtą kartkę otrzymał w drugiej połowie za dobry wślizg, gdzie był pierwszy przy piłce i tak samo było w przypadku czwartej minuty drugiej połowy dogrywki, kiedy wykonał imponujący wślizg, w którym złapał tylko piłkę" - dodano w komentarzu.

ZOBACZ WIDEO: Gol marzenie! Tylko zobacz, skąd oddał strzał

Zobacz także: Tragikomedia w Poznaniu. Lech awansował w haniebnym stylu[nextpage]

Dużo serca, dużo odwagi

"Wyglądało na to, że Poznań awansuje, dopóki Danijel Djuric nie wyrównał wyniku na 2:2 w ostatniej akcji meczu" - pisze visir.is.

Serwis przypomniał ważną rzecz. Gdyby nadal funkcjonowała zasada "gola na wyjeździe", to Vikingur Reykjavik golem w 95. minucie wyrzuciłby Lecha za burtę!

Mistrzowie Polski po serii zmarnowanych "setek" w końcówce regulaminowego czasu gry skuteczność odzyskali dopiero w dogrywce. - Lech miał naprawdę pecha, że ​​nie strzelił kolejnych bramek. Wykazaliśmy serce i odwagę, aby pozostać w grze i jestem bardzo dumny z moich chłopaków - cytuje visir.is trenera Arnara Gunnlaugssona.

Zobacz także: "Niewytłumaczalne". Eksperci grzmią po meczu Lecha Poznań[nextpage]

Jasna odcień czerwieni

"Jaskrawa czerwona kartka dla kapitana Wikingów" - grzmi fotbolti.net. Tutaj "bohaterem" meczu ochrzczono sędziego spotkania Juliana Weinbergera.

Czerwona kartka miała znaczenie. "Ciekawe, co by się stało, gdyby Julíus Magnusson nie otrzymał drugiej żółtej kartki" - to pytanie klucz dla pomeczowej relacji. Obie żółte kartki dla tego zawodnika uznano "wątpliwymi".

Przyznano też, że po wyrzuceniu kapitana drużyny "potencjał Wikinga wyszedł przez okno".

Zauważono też inną ważną pomyłkę sędziego. I to na korzyść Lecha. "Sędzia nie był w najlepszej formie, ponieważ nie zauważył też oczywistego rzutu karnego, który Lech Poznań powinien otrzymać w normalnym czasie" - zakończono wątek pracy arbitra.

Źródło artykułu: