Czas płynie, 12 lipca coraz bliżej, a w sprawie transferu Roberta Lewandowskiego nadal wiadomo tyle, że Bayern Monachium pozostaje nieugięty na wszystkie ruchy i oferty.
Z nową opcją wyszedł agent naszego piłkarza Pini Zahavi. Jak poinformował "Bild", ten zadzwonił do Hasana Salihamidzicia z wolą pełnienia funkcji mediatora na linii Bayern - FC Barcelona.
Dyrektor mistrzów Niemiec pozostał jednak głuchy na taką "ofertę", podziękował i stwierdził, że nie jest to w ogóle potrzebne.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Co piłkarze sądzą o przeszłości selekcjonera? Jaka była reakcja Roberta Lewandowskiego?
Stanowisko monachijczyków pozostaje bez zmian: Lewandowski 12 lipca ma stawić się na pierwszym treningu Bayernu. Ich zdanie może się zmienić tylko i wyłącznie w dwóch wypadkach. Pierwszy to oferta opiewająca na 50 mln euro. Druga? Znalezienie godnego następcy.
Wiadomo jednak, że na rynku i na świecie nie ma drugiego takiego zawodnika, więc ta misja już na starcie jest stracona. "Bild" poinformował nawet, że szefostwo Bayernu w końcu do tego doszło, że nie znajdzie gracza chociażby podobnego do Lewandowskiego.
Wydawało się, że zielone światło może dać sprowadzenie z Liverpoolu Senegalczyka Sadio Mane, ale nic takiego się jednak nie wydarzyło.
Pozostają zatem... pieniądze. "Barcelona wierzy, że może sfinalizować umowę na około 50 mln euro, a zawodnik jest przekonany, że jego transfer się powiedzie" - informuje z kolei Gerard Romero.
Do końca letniego okienka transferowego jeszcze daleko, ale wszyscy są pewni, że ten tydzień jest kluczowy, a data 12 lipca decydująca. Dlaczego? Bayern rozpoczyna wtedy treningi, a Barcelona wylatuje na obóz przygotowawczy za ocean.
Zobacz także:
Eksperci nie mają wątpliwości ws. Krychowiaka
Ronaldo może pozbawić "Lewego" wymarzonego transferu