Echa meczu Arka Gdynia - Polonia Warszawa: Znów zawiodła skuteczność

W trzecim kolejnym meczu w roli gospodarza Arka Gdynia nie potrafi strzelić bramki. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich spotkań, tym razem gdynianie zdobywają punkt. Wciąż jednak największą bolączką żółto-niebieskich jest postawa formacji ofensywnej.

Mecz walki, czyli sprawiedliwy remis

Na pomeczowej konferencji obaj trenerzy zgodnie przyznali, że był to typowy mecz walki. Co prawda oba zespoły zagrały ambitnie i nie można odmówić im waleczności, ale w tym przypadku boiskowe zaangażowanie nie przełożyło się na stwarzane sytuacje podbramkowe. W pierwszej połowie bliscy strzelenia bramki byli goście, lecz w drugiej połowie to Arka miała ku temu lepsze okazje.

Wyborna postawa bramkarzy

W tym dość słabym spotkaniu obaj bramkarze nie mieli zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, ale gdy takie się nadarzyły spisali się znakomicie. Andrzej Bledzewski - bramkarz Arki w pierwszej połowie w świetnym stylu wybronił strzał Nikolica z odległości pięciu metrów. W drugiej połowie z kolei pokazał jak powinien zachowywać się bramkarz poza polem karnym. Najpierw niczym rasowy stoper odważnym wybiegiem z bramki uprzedził szarżującego piłkarza Polonii, by następnie w 68. minucie rzucić się pod nogi Sarvasa, który przymierzał się już do oddania strzału. Oprócz tego Bledzewski świetnie spisywał się przy stałych fragmentach gry w wykonaniu gości, pewnie wyłapując dośrodkowania z rzutów rożnych. Praca domowa odrobiona na "piątkę". Jego kolega po fachu również zaimponował instynktem bramkarskim, udowadniając, że jest jednym z najlepszych bramkarzy grających obecnie na boiskach ekstraklasy. Sebastian Przyrowski, bo o nim mowa w doliczonym czasie gry uratował punkt Polonii. To jak wyciągnął uderzenie Wachowicz w 93. minucie gry pozostanie już jego tajemnicą. Popisał się w tej sytuacji świetnym refleksem. Może w przeszłości trenował gimnastykę?

Młody, nie oznacza gorszy

To określenie śmiało pasuje do gry pary stoperów Arki Michała Płotki oraz Mateusza Sieberta. Obaj mają łącznie 41 lat, czyli niewiele więcej niż sam Tomasz Hajto, czy Marcin Adamski. Cieszy zwłaszcza postawa Sieberta, który udanie zastąpił w składzie Macieja Szmatiuka, który w dniu meczu zmienił stan cywilny. Mateusz ma zatem szczególne powody do dumy, po tym jak wielu skrytykowało jego występ w spotkaniu z Legią. Należy jednak pamiętać, że grał wówczas na pozycji prawego obrońcy. Od tego czasu poczynił duże postępy. Coraz lepiej czuje się również w Gdyni. Jego dobra współpraca z Michałem Płotką nie powinna dziwić , gdyż obaj powoływani się również do reprezentacji U-21.

Defensywa na plus

O ile kibiców Arki martwić może zbyt mała ilość bramek zdobywanych przez ich zespół, o tyle cieszyć powinna postawa bloku defensywnego. Swoją dobrą dyspozycję obronną żółto-niebiescy potwierdzili właśnie w meczu z Polonią, gdzie cała formacja zagrała co najmniej poprawnie. Bardzo dobrze z kolei wypadł Mateusz Siebert oraz Łukasz Kowalski. Postawa obu obrońców Arki znalazła swoje potwierdzenie w "11" kolejki stacji Canal+ oraz Piłki Nożnej. Z pewnością najbardziej kontent w tej sytuacji jest trener Pasieka, który w przeszłości także grał jako obrońca.

Radolsky dalej w Polonii?

Słaba postawa Czarnych Koszul w ostatnich spotkaniach (trzy porażki z rzędu) spowodowała zmianę na stanowisku trenerskim. Jacka Grembockiego zastąpił znany w Polsce szkoleniowiec rodem ze Słowacji Dusan Radolsky. Ten jednak nie miał udanego startu, co zmusiło prezesa Wojciechowskiego do nagłej reakcji. Ultimatum dla trenera oraz zamrożenie premii dla piłkarzy miały wpłynąć na poprawę jakości gry zespołu. Polonia miała zacząć wygrywać. W Gdyni się jednak nie udało, a w kolejności czeka Wisła. Czy potknięcie w starciu z mistrzem Polski spowoduje kolejną roszadę na ławce trenerskiej zespołu z Konwiktorskiej? Znając charakter prezesa Wojciechowskiego takie rozwiązanie jest bardziej niż prawdopodobne. Czas jednak pokaże, czy przypuszczenia te okażą się słuszne.

Komentarze (0)