Jeśli usłyszę, że jeden nadaje na drugiego, odejdę - rozmowa z Radosławem Cierzniakiem, bramkarzem Korony Kielce

Korona Kielce w ostatnim spotkaniu zaledwie zremisowała ze Śląskiem Wrocław, choć zwycięstwo miała na wyciągnięcie ręki. Zespół póki co nie wykorzystuje swojego potencjału kadrowego i plasuje się na 9 miejscu w tabeli. - Na przyszłość musimy być skoncentrowani nawet przez 99 minut. A jak coś się nie uda? Trudno, na pewno nie pozwolę, by ktoś zaczął szukać winnych - mówi Radosław Cierzniak, golkiper Korony.

Artur Wiśniewski: Przebieg meczu ze Śląskiem, a także jego wynik mówią same za siebie - Koronie w chwili obecnej po prostu brakuje charakteru.

Radosław Cierzniak: Nie zgodziłbym się z tą opinią, uważam, że jest ona krzywdząca. Rozegraliśmy bardzo, ale to bardzo dobry mecz. Życzyłbym sobie, aby moi obrońcy w każdym spotkaniu spisywali się tak, jak w konfrontacji ze Śląskiem. Zresztą cała drużyna zagrała, jak powinna. Jeśli zawsze będziemy wkładać w grę tyle zdrowia, to nie będzie takiego zespołu, którego nie bylibyśmy w stanie ograć. To, że nie pokonaliśmy wrocławian, to czysty przypadek.

A gol Sotirovicia? Kto popełnił błąd?

- Ciężko tak na gorąco to ocenić, bo bramka właściwie padła z niczego i trzeba przyznać, że napastnik przymierzył idealnie, choć moim zdaniem chciał podawać. Jakimś cudem piłka wpadła do bramki. Była tak uderzona, że nie było szans jej obronić.

Ten wynik podłamie, czy wprost przeciwnie, zmobilizuje zespół na kolejne spotkania?

- Myślę, że poczujemy wielką złość. Musimy pamiętać, że jak zmusi do tego sytuacja, to i nawet do 99 minuty należy grać w pełni skupionym, a więc mądrze i konsekwentnie.

Czy po zremisowaniu wygranego meczu zaczyna się w szatni szukanie winnych?

- Bardzo nie lubię czegoś takiego. Jeśli usłyszę, że w zespole "nadaje" jeden na drugiego, że ktoś wytyka komuś błędy, to ja najpewniej przestałbym chcieć być w takim klubie. Każdy jest tylko człowiekiem, każdy ma prawo się pomylić. Absolutnie nie wyobrażam sobie, by ktoś psuł atmosferę. Sam postaram się do czegoś takiego nie dopuścić.

W chwili obecnej postrzegany jesteś jako dobry duch drużyny, kibice również wypowiadają się o tobie pozytywnie. Dawno chyba nie czułeś takiego wsparcia, choć zdążyłeś w swoim życiu zwiedzić już kilkanaście klubów.

- Forów internetowych nie czytam (śmiech). Ale naprawdę czuję, że kibice, czy też działacze są po mojej stronie. Chciałbym jeszcze długo pograć w Koronie, a to, że wcześniej zmieniałem kluby, to był to efekt polityki naszej szkółki, która chciała nas wypożyczać, byśmy regularnie mogli się ogrywać i nabierać doświadczenia.

A co z tematem gry w reprezentacji? Jest jeszcze aktualny?

Cały czas pracuję na to, by móc w niej występować. Uważam, że tylko ciężką pracą można sobie na to zasłużyć.

Psychicznie czujesz się do tego gotowy?

A czemu by nie? Stać mnie na grę na dobrym poziomie, a najwyższym ze wszystkich celów, jaki można sobie postawić, to jest reprezentowanie drużyny narodowej.

Ostatnio głośno jest o naszej reprezentacji, ale niekoniecznie w tym dobrym kontekście. Z posadą selekcjonera pożegnał się Leo Beenhakker, a więc człowiek, który dał ci możliwość debiutu w zespole narodowym

- Czasem w piłce układa się tak, że nie idzie kompletnie nic. Najwidoczniej słowa, które wypowiadał, nie docierały już do zawodników. Nie znam jednak sprawy od środka, bo krótko przebywałem z kadrą. Natomiast postrzegam Leo jako wielkiego trenera. Cieszę się, że była okazja, by z nim współpracować. Wiele się nauczyłem, zwłaszcza w kontekście ustawiania drużyny. Naukę tę wciąż staram się przenosić na boisko. Mogłem poczuć przez chwilę, jak pracuje się z bramkarzami na Zachodzie. Na początku krzywo patrzyłem na to, co mi przekazywano, ale dziś, z perspektywy czasu, mam do tego ogromny szacunek.

Czy jest jakiś sposób, by podnieść w ogóle poziom polskiej piłki i zbliżyć się do tego Zachodu? Może faktycznie zagraniczni szkoleniowcy są w stanie więcej zrobić tak z reprezentacją, jak i naszymi klubami?

- Ja jestem zawodnikiem, zawodowcem, zatem absolutnie nie mogę oceniać, czy kadrę powinien poprowadzić trener polski, czy zagraniczny. Beenhakker pracował m.in. w Realu Madryt, a więc miał styczność z piłką nożną na najwyższym poziomie. Ale jestem przekonany, że nasz futbol bez względu na wszystko może podnieść swą rangę. Dlaczego niby polskie kluby mają nie grać w Lidze Mistrzów, a reprezentacja miałaby nie wyjść z grupy podczas Mistrzostw Europy w 2012 roku? Nie jesteśmy przecież w niczym gorsi.

Źródło artykułu: