O Jeremym Warinerze już od dawna mówiło się że jest tym, który ma realną szansę na pobicie rekordu świata Michaela Johnsona. Amerykanin już przed czterema laty wywalczył złoto na igrzyskach w Atenach i w Pekinie miał powtórzyć to osiągnięcie. W bieżącym sezonie Wariner startował wprawdzie nieco rzadziej niż poprzednio, nie uzyskiwał też tak rewelacyjnych czasów jak przed rokiem i perspektywa uzyskania przez niego najlepszego wyniku w historii nieco oddaliła się, jednak nikt nie przypuszczał chyba, że straci on tytuł mistrza olimpijskiego.
W finałowym biegu w Pekinie Amerykanin zaczął bardzo mocno i w pierwszej połowie dystansu był na prowadzeniu, jednak już na ostatnim wirażu widać było, że szybszy jest LaShawn Merritt. Końcowa prosta to już popis tego zawodnika, który uzyskał ogromną przewagę i bez problemów zdobył złoto będąc jedynym, który zdołał zejść poniżej granicy 44 sekund – uzyskał bowiem wynik 43,75 bijąc tym samym swój rekord życiowy.
Wariner był natomiast o blisko sekundę wolniejszy niż jego najlepsze tegoroczne osiągnięcie i do końca musiał walczyć jeszcze o obronienie drugiej pozycji przez swym rodakiem Davidem Nevillem i Christopherem Brownem.
W czołowej trójce znaleźli się więc sami Amerykanie, którzy powetowali sobie tym samym niepowodzenia w sprintach.
Wyniki:
1. LeShawn Merritt (USA) – 43,75 s
2. Jeremy Wariner (USA) – 44,74
3. David Neville (USA) – 44,80
4. Christopher Brown (Wyspy Bahama) – 44,84
5. Leslie Djhone (Francja) – 45,11
6. Martyn Rooney (Anglia) – 45,12
7. Renny Quow (Trynidad i Tobago) – 45,22
8. Johan Wissman (Szwecja) – 45,39