Problemy na linii Anna Barańska - Marco Bonitta rozpoczęły się od niesłusznego, jak się później okazało, wyrzucenia siatkarki ze zgrupowania w Spale po późniejszym niż ustalono powrocie do ośrodka po pogrzebie Agaty Mróz, - Przyznał się wtedy do błędu i przeprosił, ale uważam, że to było nieszczere - mówi Barańska w rozmowie z Super Expressem.
Po zakończeniu IO, w rozmowie z Gazetą Wyborczą Bonitta mocno skrytykował siatkarkę twierdząc, że nie była ona w stanie zaakceptować roli rezerwowej, co negatywnie mogło się odbić na postawie całego zespołu. Barańska jest jednak innego zdania. - Miałyśmy określony cel, a trener czasami nam tylko przeszkadzał. Nie umiał się zachować. Skoro go wyrzuciła żeńska drużyna Włoch, o czymś to świadczy - przypomina zawodniczka.
Zdaniem siatkarki, włoski szkoleniowiec chciał z niej zrobić kozła ofiarnego.- Chciał mnie zniszczyć psychicznie, ale nie udało mu się. Wrzuciłam na luzik i dotrwałam do końca igrzysk - mówi Barańska, według której szkoleniowiec to dwulicowy człowiek. - Widocznie chciał się zemścić, ale za co, nie mam pojęcia - kończy Barańska.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)