Czyż nie dobija się koni?- takie pytanie zadaję sobie patrząc, jak dobijani są polscy sportowcy, którym nie poszło w czasie Igrzysk. Żal mi ich. Kończą się zawody, na których zajęli czwarte bądź piąte miejsce (o gorszych nawet nie wspominam), a tu nagle podchodzą do nich dziennikarze z Polski i proszą o wypowiedź. Postawmy się w sytuacji przepytywanego sportowca- jest wściekły i zmęczony. Często gada, co mu ślina przyniesie na język. Autoryzacja nie wchodzi w grę, zresztą nawet nie ma na nią czasu. Moi koledzy po fachu mają natomiast świetne materiały, zaś widzowie i czytelnicy - ubaw pomieszany z konsternacją. Wszelkie rekordy pobił ojciec Agnieszki Radwańskiej, który powiedział o swojej córce, że to przecież tylko kobieta. Przykre to, ale prawdziwe. W każdym razie niech wszyscy pomyślą, ile razy w życiu głupio tłumaczyli się z czegoś przed nauczycielem, rodzicami, dziewczyną, żoną albo szefem. I jak często palnęło się przy tym jakąś nieprzemyślaną gafę. Szczególnie, gdy zostało się wziętym z zaskoczenia.
Podejrzewam, że polscy olimpijczycy czują się jak nagi matador, którego atakują byki. Nawet, jeśli wielu z nich ewidentnie dała ciała, to co z tego? Równie dobrze można się pobawić w polowanie na czarownice. Poczekać, aż wrócą do Polski i zacząć robić przesłuchania sportowców. Próbować wyciągnąć od nich nazwiska kolegów, którzy nie przykładali się odpowiednio do treningów i otwarcie przyznawali, że do Pekinu pojechali na wakacje. To byłby absurd równie wielki, jak absurdalne są wypowiedzi naszych reprezentantów. Nie dajmy się zwariować.
A tak serio- naprawdę podziwiam taką Otylię za to, że nie przekroczyła pewnej granicy, czego nie można powiedzieć o trudnej do określania liczbie chińskich reprezentantów. Niesmak budzą oskarżenia o doping, zawyżanie wieku (np.: gimnastyczek) czy stronnicze sędziowie. Najgorszy jest fakt, że to wcale nie wydaje się takie nieprawdopodobne. Powiedzmy więc sobie szczerze - uczciwe czwarte miejsce budzi u mnie większy szacunek niż oszukańcze pierwsze, drugie lub trzecie. I wcale nie uważam, że bycie uczciwym to frajerstwo. To trochę jak w polityce, gdzie wielu polityków nie chce się bawić w agresywne kampanie wyborcze oraz obiecywanie gruszek na wierzbie. Tacy politycy wyborów nie wygrają, ale szanuję ich. Dlatego cieszmy się z tego, co mamy.