Pierwsza kwarta to wręcz kapitalna gra gospodarzy. Chińczykom wychodziło niemalże. Tego samo nie można powiedzieć o postawie Niemców. Podopieczni Dirka Bauermanna mieli problemy z pomysłem na akcje ofensywne. Przełożyło się to ostatecznie na wynik po 10 minutach. Koszykarze litewskiego trenera - Jonasa Kazlauskasa już po niespełna 120 sekundach prowadzili 6:2. Jednak po trójce Dirka Nowitzkiego przewaga wicemistrzów Azji stopniała do zaledwie jednego punktu. Jednak sygnał do ataku dał najbardziej znany reprezentant Chin - Yao Ming. Zhizhi Wang, Jianlian Yi oraz wspomniany wcześniej gracz Houston Rockets zagrali wyśmienicie i ich drużyna po pierwszej partii prowadziła 19:9. Nasi zachodni sąsiedzi grali mało skutecznie. Zaledwie 18 procent rzutów z gry znalazło drogę do celu.
Całkiem inny obraz gry miał miejsce w kolejnej - drugiej odsłonie. Wówczas to byli wicemistrzowie Europy w niesamowicie szybkim tempie zaliczyli serię 8:0 i tym samym na tablicy widniał wynik 19:17. W kolejnych minutach na parkiecie coraz bardziej widoczny był Chris Kaman. Dobrej gry tego zawodnika brakowało w poprzednich spotkaniach. Chińczycy jednak w olimpijskiej hali czuli się świetnie. Nadal utrzymywali oni niezłą skuteczność rzutową. W drugiej części tej kwarty Niemcy mogli liczyć na swojego lidera - Dirka Nowitzkiego. Nie zabrakło także wsparcia innych koszykarzy - Steffena Hamanna, a także Patricka Femerlinga. Ostatnie słowo przed przerwą należało jednak do gospodarzy. Po celnym rzucie Feng Du deficyt graczy Kazlauskasa wynosił 4 oczka.
Po powrocie na parkiet znów skuteczniej grali Chińczycy. Nie grali oni już na tak świetnym procencie jak to miało miejsce w meczach poprzednich, ale mimo wszystko zdołali wypracować bezpieczną przewagę. Rozpoczęli jednak oni od pogoni, która po minucie przyniosła zamierzone efekty. Gospodarze prowadzili bowiem w tym momencie 32:31. Kontynuowali oni jednak swoją świetną passę i z 4 punktowej straty doprowadzili do takiego samego prowadzenia. To przede wszystkim za sprawą umiejętnego wykorzystywania wzrostu Yao Minga, a także zawodników obwodowych. Niemcy próbowali stawiać opór, ale ich defensywa była nieszczelna. W ataku ponownie mieli problemy z umieszczeniem piłki w koszu. Po raz pierwszy w tej odsłonie uczynili to dopiero po ponad 4 minutach gry. Kiedy wydawało się, że kryzys został zażegnany podopieczni litewskiego szkoleniowca znów przystąpili do ofensywy. Chińczycy zanotowali kolejną, kapitalną serię - 8:0. Z dobrej strony zaprezentował się Fangyu Zhi, a także Yi. Stratę do wicemistrzów Azji nieco zmniejszył Pascal Roller, który 3 sekundy przed końcem trzeciej kwarty dopisał do dorobku swojego teamu 2 oczka. Tym samym zawodnicy Bauermanna rozpoczynali kolejną partię z 8 punktowym deficytem.
Pierwsze minuty ostatniej odsłony nie zapowiadały tego co wydarzyło się później. Chińczycy planowo powiększyli swoją przewagę o kolejne 4 oczka. Nie do zatrzymania był środkowy Houston Rockets. To właśnie on był autorem tych trafień. Ale w tym momencie w ekipie gospodarzy coś się zatrzymało. Od tej chwili podopieczni Kazlauskasa grali inaczej - zdecydowanie słabiej. Wynikało to w pewnym stopniu z dobrej obrony byłych wicemistrzów Europy. Tego już dawno nie można było zobaczyć w wykonaniu naszych zachodnich sąsiadów. I wówczas to rozpoczął się wyścig Niemców po zwycięstwo. Był to nie tyle wyścig z przeciwnikiem co z czasem. Koszykarze Bauermanna pędzili jak niegdyś Michael Schumacher na torze. Był to jednak teatr jednego zawodnika - Dirka Nowitzkiego. Gwiazdor Dallas Mavericks w końcu pokazał na co go stać. W końcu grał tak jak tego oczekiwano od samego początku. Na niespełna 2 minuty przed końcem po celnej trójce 30-letniego silnego skrzydłowego było już tylko 56:55 dla wicemistrzów Azji. Jednak zrobiło się trochę nerwowo w ekipie naszych zachodnich sąsiadów co wykorzystali gospodarze odskakując na 4 punkty. Niespełna 0,5 minuty przed końcem o czas poprosił były trener Brose Baskets Bamberg. Próba rozegrania taktycznej akcji nie wyszła - Nowitzki zaliczył stratę, ale nie było kary. Fangyu Zhu był faulowany, ale dwukrotnie spudłował z linii rzutów wolnych. Na zegarze zostały 4 sekundy, kiedy to nieprzepisowo został zatrzymany Pascal Roller. Nie było już jednak mowy ani o dogrywce, ani też o zwycięstwie Niemców. Roller w ostatniej sekundzie meczu oddał rzut rozpaczy, który i tak był niecelny. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Chińczyków 59:55.
Spotkanie pomiędzy tymi drużynami dostarczył kibicom wielu, zmiennych emocji. Początkowo cieszyć się mogli fani reprezentacji Chin, zaś w drugiej partii Niemiec. Podobnie było w drugiej połowie. To był pojedynek dwóch liderów - Yao Minga z Dirkiem Nowitzkim. Zwycięsko z niego wyszedł ten pierwszy albowiem zdobył więcej punktów i to jego ekipa triumfowała. Jednak środkowy Houston Rockets wypracował tylko o jedno oczko więcej niż gwiazda Dallas Mavericks - 25:24. Team Dirka Bauermanna wygrał batalię o zbiórki - 47:42, ale nie przełożyło się to na końcowy rezultat. Nowitzki zdołał zebrać aż 17 piłek, Kaman 12, zaś w ekipie przeciwnej po 11 zbiórek zaliczyli Yao Ming oraz Jianlian Yi. Obie drużyny tego dnia grały niezwykle nieskutecznie - w szczególności zaskoczyli gospodarze, którzy w tym elemencie byli w czołówce. Byli wicemistrzowie Starego Kontynentu przegrali bo zabrakło wsparcia innych zawodników. Zaledwie pięciu koszykarzy umieściło piłkę w koszu. Dla porównania w ekipie wicemistrzów Azji to samo uczyniło o 4 graczy więcej.
Chińczycy dzięki zwycięstwu zapewnili sobie udział w kolejnej fazie rozgrywek.
Chiny - Niemcy 59:55 (19:9, 8:22, 20:8, 12:16)
Chiny: Ming 25 (11 zbiórek), Yi 9 (11 zbiórek), Liu 6, Z. Wang 5, Sun 5, S. Wang 3, Zhu 2, Li 2, Du 2, Chen 0.
Niemcy: Nowitzki 24 (17 zbiórek), Roller 13, Kaman 10 (12 zbiórek), Hamann 6, Femerling 2, Jagla 0, Greene 0, Wysocki 0, Garrett 0, Schultze 0.