Początkowo Luis Suarez zaprzeczał, by ugryzł Giorgio Chielliniego i przekonywał, że w polu karnym doszło do nieszczęśliwego wypadku. - Nie ugryzłem go i nie miałem też zamiaru go ugryźć. Straciłem równowagę, moje ciało stało się niestabilne i upadłem na rywala - przekonywał.
Po powrocie do ojczyzny i trzeźwym spojrzeniu na sprawę winowajca zmienił zdanie. - Po spędzeniu kilku dni w domu z rodziną odzyskałem spokój i przemyślałem wszystko to, co wydarzyło się podczas meczu z Włochami 24 czerwca. Niezależnie od całego zajścia i pojawiających się sprzecznych oświadczeń, które nie miały na celu przeszkodzenie mojej drużynie narodowej w dobrym występie, faktem jest, że mój kolega Giorgio Chiellini ucierpiał fizycznie wskutek ugryzienia, do którego doszło w trakcie starcia ze mną - przyznał gwiazdor Liverpoolu.
[ad=rectangle]
- Bardzo żałuję tego, co się wydarzyło. Przepraszam Chielliniego i cały piłkarski świat. Pragnę obiecać wobec wszystkich, że tego typu incydenty z moim udziałem już nigdy się nie powtórzą - zadeklarował Suarez w złożonym oświadczeniu.
Istnieje prawdopodobieństwo, że dzięki wyrażeniu skruchy przez 27-latka nałożona na niego przez FIFA kara czterech miesięcy całkowitej dyskwalifikacji zostanie złagodzona w wyniku rozpoznania odwołania i zawodnik szybciej będzie mógł powrócić na boisko.
Tak tylko potrafią najwięksi.