- Na pewno wielka szkoda. Przynajmniej może stanę się trochę głośniejszy, nie no oczywiście żartuję. Złapałem dobrze to duszenie, dusiłem przeciwnika, może opuścił ręce, ale to nie mnie to oceniać. Ja wiem, że trzymałbym to do końca. Jak złapię, to wchodzi dobrze, czułem, że tutaj też było dobrze. Kilka sekund dłużej i trzeba byłoby go znosić - mówił Marcin Filipczak po walce z Rafałem Kijańczukiem na gali FEN 33.