Dwie gwiazdy mogą odejść z KSW po awanturze

Materiały prasowe / KSW / Zadyma w klatce po walce Musajew - Jurisić
Materiały prasowe / KSW / Zadyma w klatce po walce Musajew - Jurisić

Zaczęło się od awantury po walce, po niej KSW nałożyła surowe kary, ale to nie koniec zamieszania. Niewykluczone, że po ostatniej gali organizacja straci dwóch czołowych zawodników.

Walka po walce

30 stycznia. Gala KSW 58. W klatce mierzą się Szamil Musajew i Uros Jurisić, którzy do tej pory nie zaznali goryczy porażki. Stawka jest zatem wysoka, a emocje dosłownie unoszą się nad klatką. Po trzech rundach twardego boju, sędziowie wskazują na zwycięstwo Musajewa. Ten, podobnie jak jego menadżer Ivan Dijaković, po werdykcie przykłada palec do ust. Jurisić nie wytrzymuje, trąca w nos Dijakovicia. Prawdziwa bitwa rozpoczyna się w tym momencie.

Narożniki skaczą sobie do gardeł w centrum klatki. Niedługo później sytuacja wygląda na opanowaną. Wtedy pod siatką oko w oko stają niezauważeni przez ochronę zawodnicy. Musajew obala zaskoczonego Jurisicia i zadaje ciosy w parterze. Awantura wybucha na nowo. Po gali słowo skandal jest odmieniane przez wszystkie przypadki.

Surowe kary

Federacja uderza pięścią w stół. Obcina gaże zawodników: w przypadku Musajewa to 50 procent, w przypadku Jurisicia 30. Obaj nie dostają również dodatkowej kwoty z tytułu bonusu za walkę wieczoru. Karę (6-miesięczny zakaz walk na KSW) otrzymuje też uczestniczący w bójce Abusupiyan Magomedov, czołowy zawodnik dywizji średniej KSW i klubowy kolega Musajewa.

ZOBACZ WIDEO: Efektowny nokaut na KSW 58. Zobacz "niewidzialny cios" Torresa w zwolnionym tempie

Musajew i Magomiedow są niepocieszeni. Ich kontrakty z KSW właśnie wygasają, a współwłaściciel organizacji Martin Lewandowski nawet nie ukrywa, że czekają go trudne negocjacje.

- Liczyliśmy się z taką ewentualnością, nakładając kary. Może się okazać, że sprawa będzie miała dla nas dość niefortunny finał. Trudno. Nawet jeśli tak się stanie, przeżyjemy. Dla nas ważniejszy jest odpowiedni wizerunek organizacji. Uważam, że kary są sprawiedliwe. Stanęliśmy na wysokości zadania - przekonuje nas Lewandowski.

Organizacja swoje, zawodnicy swoje

Innego zdania jest główny menadżer klubu UFD Gym, który prowadzi kariery Musajewa i Magomiedowa. Dijaković nie neguje samych sankcji nałożonych na jego zawodników, ale zwraca uwagę na nierówne - jego zdaniem - traktowanie.

- Wiem, że organizacja nie miała wyjścia i musiała zareagować. Akceptuję to i rozumiem. Ale kategorycznie nie zgadzam się z tym, że mój zawodnik otrzymał większą karę finansową - tłumaczy.

Jego zdaniem winnym całego zamieszania jest Jurisić, który źle zrozumiał gest Musajewa i dał się ponieść emocjom po pierwszej porażce w karierze.

- Nie chcieliśmy go obrazić. Osobiście nie lubię takich sytuacji. Ja nawet nie jestem fanem "trash-talku", z którego zasłynął Conor McGregor. Wszyscy próbują go teraz kopiować, a ja zawsze wpajam moim zawodnikom, że najważniejszy jest szacunek dla rywala. Dziwię się, że Jurisić dał się sprowokować gestem, z którego Musajew jest znany. Przecież on nosi przydomek "The Silent Assassin" (z ang. Cichy Zabójca), tego gestu używał już wcześniej. Jurisić nie powinien zareagować w taki sposób. Powinien przyjąć porażkę po męsku - utrzymuje Dijaković.

Organizacja twardo stoi na stanowisku, że kary są adekwatne do przewinień, a czarę goryczy przelało zachowanie Musajewa, który zaatakował w momencie, gdy awantura w klatce była w zasadzie opanowana.

- Nasza decyzja jest przemyślana. Nie śpieszyliśmy się z jej podjęciem. Przeanalizowaliśmy wszystkie dostępne nagrania. Liczył się tylko regulamin i przepisy. To prawda, że całą sytuację sprowokował Jurisić, który zaatakował Dijakovicia. Agresja Musajewa jest jednak nie do zaakceptowania. Nie dość, że zaatakował rywala, to zrobił to w sposób niehonorowy, bo Jurisić zwyczajnie się tego nie spodziewał. Swoje dołożył Magomiedow, który kilkurotnie uderzył leżącego Jurisicia - tłumaczy Lewandowski.

Menadżer UFD Gym ubolewa nad całą sytuacją, ale jednocześnie broni swoich zawodników i podkreśla, że to Jurisić dolał oliwy go ognia.

- Chcę przeprosić wszystkich oburzonych całą sytuacją. Sam nie chciałbym oglądać takich obrazków na galach MMA i mam nadzieję, że to się nigdy nie powtórzy. Pamiętajmy jednak, że w takich sytuacjach akcja wywołuje reakcję. Moi zawodnicy mnie po prostu chronili. Gdyby ręka Jurisicia nie znalazła się na mojej twarzy, nie doszłoby do awantury. Dlatego kategorycznie nie zgadzam się z tym, że kary nie są współmierne - odpowiada Dijaković.

Gwiazdy na wylocie

Okazuje się, że cała sytuacja może mieć wpływ na toczące się negocjacje kontraktowe. Jak przekonuje Dijaković, kontrakt Musajewa z KSW wygasł już w grudniu 2020 roku, a ostatni pojedynek odbywał się na specjalnych zasadach. Aktualnie może on negocjować z innymi organizacjami, a biorąc pod uwagę jego nieskazitelny rekord, jest łakomym kąskiem na rynku transferowym.

- Nie wiem, co będzie dalej. Muszę porozmawiać z Szamilem i zapytać, czego on tak naprawdę chce. Mogę tylko powiedzieć, że mamy mnóstwo ofert. Jest niepokonany, utalentowany, twardy, może rywalizować na najwyższym światowym poziomie - mówi Dijaković.

Inaczej przedstawia się sytuacja Abusa Magomiedowa. Jego kontrakt z KSW wygasa w lipcu tego roku. Biorąc pod uwagę półroczne zawieszenie, sam zawodnik poprosił już o zwolnienie go z umowy.

- Rozmawiałem już na ten temat z przedstawicielami organizacji. Nie sądzę, żeby Abus wrócił do KSW. Kiedy dowiedział się o nałożonej na niego karze, był bardzo rozczarowany i wściekły. Przed tym incydentem prowadziliśmy rozmowy na temat dużej walki z udziałem Abusa. Teraz wszystko się zmieniło. W tym momencie Abus myślami jest poza KSW. Być może zmieni zdanie, ale to jego decyzja - mówi Dijaković.

KSW nie zamierza jednak składać broni i złoży propozycje renegocjacji kontraktów swoim czołowym zawodnikom.

- Poczekajmy, aż emocje opadną. Ufam, że wtedy panowie będą w stanie spojrzeć na tę sytuację z dystansem. Oczywiście, że złożę oferty przedłużenia kontraktów i powalczę o to, żeby z nami zostali, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Pamiętajmy, że pod względem sportowym obaj należą do czołówki KSW, ale pod względem marketingowym już nie - wyjaśnia Lewandowski.

Wydaje się, że KSW nie będzie jednak jedyną organizacją, która postara się o zakontraktowanie dwóch perspektywicznych zawodników. - Obaj otrzymywali oferty z całego świata już przed incydentem na KSW. Wtedy nie podejmowaliśmy rozmów, teraz wszystko jest możliwe. Obaj mogą rywalizować na najwyższym poziomie w UFC, Bellatorze, One FC czy PFL - tłumaczy Dijaković.

Przypomnijmy, że Musajew i Magomiedow należą do czołówki swoich dywizji wagowych w KSW. Ten pierwszy odniósł dwa zwycięstwa w wadze lekkiej (do 70,3 kg) i jedno (właśnie z Jurisiciem) w półśredniej (do 77,1 kg). Rywalizujący w kategorii średniej (do 83,9 kg) Magomiedow w debiucie na KSW zdeklasował Cezarego Kęsika. Wcześniej z powodzeniem rywalizował w turnieju organizacji PFL.

Zobacz także:
Zawodnik zwolniony przed debiutem w UFC
Kapitalna obrotówka na gali w Moskwie

Komentarze (1)
avatar
Kulpa222
15.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No i dobrze niech idą gdzie chcą włodarze powinni być nieugięci kary utrzymać pokazać że ta organizacja ksw coś znaczy i wizerunek też ważny tejże organizacji