Podczas gali UFC w Rio Rancho Jan Błachowicz bez większych problemów wygrał z Corey'em Andersonem. Polak znokautował rywala już w pierwszej rundzie. Sam po walce przyznał, że spodziewał się takiego rozstrzygnięcia, ale nie w tak krótkim czasie. Teraz Błachowicz ma kilka dni na to, by świętować.
Po walce wraz z menedżerką i narzeczoną Dorotą Jurkowską wybrał się do Nowego Jorku. Tam w przeszłości na szczycie Empire State Building oświadczył się swojej ukochanej i nie wyklucza, że odnowi obietnicę narzeczeńską.
- Świętować będziemy w Nowym Jorku, lecimy tam na kilka dni. Po wygranej było piwko, ale wszystko na spokojnie. Kiedyś odwiedziliśmy to miasto z ekipą i stwierdziliśmy, że skoro będziemy w USA, to tam wrócimy. Odpoczniemy, pobawimy się, pozwiedzamy. Nowy Jork ma w sobie coś, co nas przyciąga - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Błachowicz nie ukrywa, że w kolejnej walce chce zmierzyć się o mistrzowski pas UFC z Jonem Jonesem. Decyzja należy do władz organizacji.
Czytaj także:
Jan Błachowicz stawia warunki. Interesuje go tylko walka z Jonesem
Współwłaściciel KSW pogratulował Błachowiczowi. "Zaszedłeś bardzo daleko"
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Wasilewski o kulisach wyjazdu z Kinszasy. "Musieliśmy uciekać jak jacyś mordercy"