Pudzianowski w ostatniej walce, 9 czerwca 2018 roku, przegrał przez poddanie z Karolem Bedorfem na gali KSW 44 w Ergo Arenie. Dla siłacza z Białej Rawskiej była to pierwsza porażka od ponad dwóch lat w MMA.
W rozmowie z portalem "Truckfocus.pl" 42-latek przyznał, że starcie z Kołeckim jest jedynie pierwszym z kroków do rewanżu z Bedorfem. Porażka z byłym mistrzem wagi ciężkiej najwidoczniej mocno utkwiła w świadomości "Pudziana".
- Nie ukrywam, trochę utarli mi nosa, dlatego jest mi to potrzebne. Oczywiście, będę chciał spróbować jeszcze raz, ale na to przyjdzie czas - powiedział Mariusz Pudzianowski.
Zobacz także: KSW przygotowuje reality show
ZOBACZ WIDEO Liverpool na krawędzi? "Może się okazać, że przegrali ligę i została im tylko Liga Mistrzów"
Jednocześnie zawodnik, trenujący pod okiem Arbiego Szamajewa w Warszawie, uspokoił swoich fanów i zapewnił, że nie zamierza jeszcze kończyć kariery. Pudzianowski podał również powód, dla jakiego związał się 10 lat temu z federacją KSW.
- W pewnym momencie swojej kariery doszedłem jednak do wniosku, że potrzebuję nowych wyzwań. Na pewnym etapie zgarniałem, czy to w Polsce, czy na świecie, wszystko to, co było do wygrania. Zbiegło to się w czasie z rosnącą popularnością MMA w Polsce. Podobała mi się brutalność tego sportu. Wszystkie chwyty dozwolone, poza oczywiście tymi niehonorowymi. Wydaje mi się, że dobrze się w tym odnajduję - dodał gwiazdor KSW.
Zobacz także: Salahdine Parnasse przed walką z Szymańskim na KSW 48