W miniony weekend na stadionie Stilonu Gorzów Wlkp. odbyło się wyjątkowe spotkanie. Fundacja Cancer Fighters zorganizowała pojedynek gwiazd MMA i boksu, z którego pieniądze przeznaczone zostaną na pomoc dla 14-letniego Aleksa. Chłopak trenuje pięściarstwo, ale w wyniku choroby stracił nogę i teraz zbiera na specjalną protezę. - Fajna inicjatywa w słusznej sprawie. Oby jak najwięcej takich wydarzeń, gdziekolwiek - stwierdził Jan Błachowicz.
Oprócz niego na murawie znalazło się wielu innych reprezentantów sportów walki, jak choćby Michał Materla, Anzor Azhiev, Artur Szpilka czy Izu Ugonoh. Takiej obsady nie zebrała dotąd żadna gala, a wszyscy bardzo chętnie wzięli udział w charytatywnym przedsięwzięciu. - Chyba nie. Fajny sukces - przyznał wojownik mieszanych sztuk walki. - Kto nie grał w Polsce w piłkę nożną? Chyba każdy próbował. Nawet kiedyś w klubie grałem, Piast Cieszyn się nazywał, ale to był bardzo krótki epizod. W klubie MMA czasem tylko na rozgrzewkę parę minut się gra - dodał.
W sobotnim starciu lepsza okazała się drużyna gwiazd MMA. - Zwycięstwo cieszy i inaczej nie mogło być. Wierzyliśmy w to głęboko. Walka była do samego końca, ale ugraliśmy swoje. To się będzie ciągnęło minimum rok za pięściarzami. Najpierw muszą pokonać judoków, karateków i dopiero zastanowimy się czy zasłużą na rewanż. Drabinka jak w UFC - mówił z uśmiechem "Cieszyński Książę".
A skoro mowa o największej federacji MMA na świecie, to kiedy kolejny pojedynek Polaka? Ostatnio wygrał z Jimi Manuwą. Teraz zapowiada się na dłuższą przerwę. - Wakacje, a po nich wracam i zaczynam treningi. Chciałbym we wrześniu walczyć. Celuję w galę w Moskwie. Mam nadzieję, że uda mi się załapać na tą kartę. W każdym razie wracam nie prędzej jak we wrześniu - zdradził piąty zawodnik rankingu wagi półciężkiej. - Trenuję cały czas, ale miałem trzy walki jedna za drugą, bez żadnej przerwy i w końcu chciałbym pojechać na jakieś wakacje poza kraj. Nie mieć nic na głowie, tylko plaża, leżeć i się nie przejmować. Potem będę mógł wrócić, trenować znowu, już na takich mocnych obciążeniach pod konkretną walkę. Zrobić formę w 2,5 miesiąca i można walczyć - dodał.
ZOBACZ WIDEO Dziennikarz zirytował Najmana. "A liczyłeś? To policz jeszcze raz!"
Najbliższy okres będzie więc czasem, w którym polski wojownik niemal zupełnie zapomni o krzyżowaniu pięści z innymi. - Przez dwa tygodnie raczej będę mniej to wszystko śledził. Telefon będzie głęboko schowany w kieszeni, ale raz na dwa dni zobaczę, co się dzieje - powiedział reprezentant Polski, który celuje w starcie z Gloverem Teixeirą, choć w kręgu zainteresowań są też żądny rewanżu Devin Clark czy Corey Anderson, z którym pierwsza walka poszła fatalna.
Nie zapominamy także o innych "biało-czerwonych" walczących pod szyldem Ultimate Fighting Championship. Kolejny pojedynek czeka na pragnącą odzyskać mistrzowski pas Joannę Jędrzejczyk. - Głęboko w to wierzę, że Asia wróci na tron. Za niedługo walczy i ten pojedynek da parę odpowiedzi, czy wszystko jest w porządku, czy wróciła, poukładała sobie sprawy - zdradził nasz rozmówca.
Do oktagonu UFC powraca z kolei Bartosz Fabiński, czyli dobry kolega Jana Błachowicza, który 22 lipca zmierzy się z Emilem Weberem Meekiem podczas UFC Fight Night 134 w Hamburgu. - To nie jest taka nowa twarz, bo ma już dwie walki wygrane w UFC. Sprawy prywatne wykluczyły go jednak na dwa lata i teraz wraca. Znam go, bo razem trenujemy od bardzo dawna, wspieramy się nawzajem. Ma mocnego przeciwnika, ale Bartek jest zawsze dobrze przygotowany do każdej walki - zakończył "Jano".