Twarde 15 minut walki
Od samego początku Polka i Amerykanka nie stosowały taryfy ulgowej wobec siebie i mocno wchodziły w wymiany ciosów. Częściej i celniej trafiała jednak była mistrzyni KSW, która na dodatek pokusiła się o efektowną akcję, po której walka znalazła się w parterze. Tam łodzianka zadała kilka mocnych ciosów na twarz Herrig, ale twarda "Lil Bulldog" dotrwała do końca premierowej odsłony.
W 2. i 3. rundzie walka toczyła się wyłącznie w stójce. W ruch poszły łokcie i kolana, których częściej używała Karolina Kowalkiewicz. Felice Herrig słabła z każdą minutą, a Polka rozkręcała się. W ostatnich minutach pojedynku zawodniczka z Łodzi dała się jednak zaskoczyć kombinacją bokserską rywalki i była zamroczona. Przytomnie jednak udało się jej sklinczować Amerykankę pod siatką, a w ostatnich sekundach ponownie udało się jej zaatakować. Ostatecznie była mistrzyni KSW zwyciężyła niejednogłośnie na punkty (29-28, 28-29, 29-28).
Walka o pas coraz bliżej
Dla Karoliny Kowalkiewicz wygrana z Felice Herrig była drugim zwycięstwem z rzędu w UFC, a ogólnie 12. wygraną w zawodowym MMA. 32-latka przerwała też świetną serię czterech wygranych Amerykanki. Łodzianka, sklasyfikowana na 4. miejscu w rankingu wagi słomkowej, jest coraz bliżej ponownej walki o pas mistrzowski w kategorii do 52 kg. W pierwszym podejściu, na UFC 205 w listopadzie 2016 roku, Kowalkiewicz przegrała z Joanną Jędrzejczyk po pięciu rundach twardego pojedynku.
Walkę zadedykowała choremu dziadkowi
Tuż po wygranej w Nowym Jorku Kowalkiewicz przyznała, że kibicuje Rose Namajunas w rewanżu z Joanną Jędrzejczyk. Polka wygrany pojedynek zadedykowała choremu na raka dziadkowi, nie ukrywając wzruszenia. Podopieczna trenera Łukasza Zaborowskiego wyraziła również nadzieję, że jeśli Namajunas obroni pas mistrzyni, to w niedalekiej przyszłości UFC doprowadzi do ich drugiej walki.
ZOBACZ WIDEO Szpilka, Wach, Ugonoh, Najman i Piątkowska na PGE Narodowym. "To będzie największa gala bokserska w historii Polski"