Arkadiusz Pawłowski: Czym różniła się twoja druga walka z Mariuszem Pudzianowskim od pierwszej, oczywiście poza rezultatem?
Sean McCorkle
: - Przeciwnik był znacznie spokojniejszy, w znacznie lepszej formie fizycznej no i przede wszystkim trzymał się swojego gameplanu, nie panikował.
Czy Pudzian cię czymś zaskoczył?
- Tak. Głównie tym co wymieniłem, czyli spokojem, przygotowaniem kondycyjnym, no i zapasami. Wszystkie te elementy były lepsze, niż mogłem się spodziewać, nie wiedziałem, że go na to w ogóle stać.
Po pierwszej walce byłeś niezadowolony, gdyż uważałeś, że Mariusz nie okazał ci należnego szacunku. Po tej walce zachowywaliście się jednak jak najlepsi kumple. Zakopaliście topór wojenny?
- Tak naprawdę to jest tylko sport, walka jest regulowana zasadami. To może zabrzmieć jak szaleństwo, ale modlę się do Boga przed każdą walką o bezpieczeństwo dla mnie i mojego przeciwnika, żeby żadnemu z nas nie przytrafiła się groźna kontuzja podczas walki. MMA ma przynosić rozrywkę i tak długo jak kibicom podoba się prezentowane show nie powinno mieć znaczenia, czy zawodnikom dzieje się realna krzywda. Zrobię to co należy, żeby osiągnąć cel, czyli wygrać, ale nigdy nie chcę z premedytacją kontuzjować moich przeciwników, pobić ich mocniej niż to konieczne. Jeśli miałbym zrobić komuś krzywdę, to już wolałbym tego nie robić i przegrać.
Szybko stałeś się ulubieńcem polskiej publiczności. Czy podczas walk z Mariuszem czułeś, że fani byli po twojej stronie?
- Polscy fani są niesamowici. Nie otrzymałem ani jednej negatywnej opinii na temat mojej walki od ludzi z Polski. Fani w USA momentalnie odwracają się od zawodników po porażce. Polscy fani tacy nie są. Dostałem setki pokrzepiających wiadomości, gratulowali mi. Są naprawdę wspaniali.
Czy werdykt sędziów twojej drugiej walki był według ciebie uczciwy?
- Jak najbardziej uczciwy. Mariusz zasłużył na to zwycięstwo. Był lepiej przygotowany ode mnie i kontrolował przebieg walki. Przykro mi, że walka była taka nudna, szkoda mi fanów. Chciałem walczyć w stójce, myślałem, że on tez będzie do tego dążył, zresztą wiem, że większość fanów tego właśnie oczekuje.
Przy okazji naszego ostatniego wywiadu powiedziałeś, że KSW jest według ciebie najlepszą federacją na świecie. Nadal tak uważasz?
- Kocham Polskę, a KSW jest zdecydowanie najlepszą federacją na świecie jeśli o mnie chodzi. Poziom produkcji i show jakie prezentują są po prostu niesamowite. Marzę o tym, żeby jeszcze dla nich zawalczyć, ale nawet jeśli już nigdy nie zdecydują się mnie zaprosić, będę im życzył wszystkiego co najlepsze.
Jak wygląda twoja przyszłość? Przed pierwszą walką z Mariuszem krążyły plotki, że rozważasz sportową emeryturę, ale ostatnie pojedynki udowodniły, że wciąż sobie radzisz w ringu.
- Trapi mnie od lat wiele kontuzji, tak wiele, że efektywne przygotowywanie się do walk jest dla mnie prawie niemożliwe. Często mogę sobie pozwolić tylko na jeden czy dwa dni treningu w tygodniu, bo plecy i kark nie pozwalają mi na więcej. Wciąż kocham ten sport i nie jestem jeszcze gotowy na to, żeby z tym skończyć. Nie mam jednak zamiaru dalej przegrywać. Najprawdopodobniej kolejna przegrana walka będzie oznaczała koniec mojej kariery. Nie ma nic gorszego niż porażka.
Co chciałbyś powiedzieć swoim polskim fanom czytającym ten wywiad?
- Chciałbym im powiedzieć, że żałuję, że nie jestem Polakiem, albo, że fani z USA nie są tacy jak fani z Polski. Nie usłyszałem żadnego buczenia podczas mojej walki z Mariuszem pomimo tego, że pojedynek był bardzo nudny. Fani w Ameryce nie robią nic innego jak tylko buczenie przez całą walkę, bez względu na to co się dzieje w ringu. Oni po prostu nie doceniają fighterów i nie rozumieją tego sportu, nie to co Wy.