W Dordrechcie startują mistrzostwa Europy w short tracku. Tuż przed prestiżowymi zawodami środowiskiem wstrząsnęły informacje z Holandii. Sjinkie Knegt miał w domu poważny wypadek i nawet mógł spłonąć żywcem.
Holenderski łyżwiarz chciał dorzucić do pieca drewno. To wtedy jego ubranie zajęło się ogniem. 29-latek miał na sobie łatwopalny materiał, który ciężko było ugasić. Dopiero żona odnalazła go w salonie.
Sportowiec szybko został przewieziony do szpitala. Knegt doznał poparzeń trzeciego stopnia na całym ciele, w tym na twarzy. Prawdopodobnie będzie konieczny przeszczep skóry. W najgorszym stanie jest jego lewa noga.
- Jedyne, co wiem, to, że ma oparzenia na całym ciele. On cały płonął. Teraz nie myślimy o jego dalszej karierze. Najważniejszy jest powrót do zdrowia. Kiedy się o tym dowiedziałem, od razu miałem łzy w oczach - komentuje jego trener Jeroen Otter.
Knegt w ubiegłym miesiącu miał inny poważny wypadek. Podczas pracy w domu został przygnieciony przez wózek widłowy, który nagle zjechał z niewielkiego wzniesienia. Holender miał uszkodzone mięśnie, ale rehabilitacja przebiegała na tyle sprawnie, że miał zdążyć na mistrzostwa Europy.
Sjinkie Knegt ma na koncie dwa medale olimpijskie.W 2014 roku zdobył brąz na dystansie 1000 m, a cztery lata później wywalczył srebro na 1500 m.
ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"
wózek widłowy, piec - jakieś prawo serii?
Mówią, że w nawet w drewnianym kościele może cegła spaść na głowę :)