To może być nasza konkurencja. Polskie 400 metrów znów mocne

Newspix / Na zdjęciu: Polscy sprinterzy i sprinterki na 400 metrów
Newspix / Na zdjęciu: Polscy sprinterzy i sprinterki na 400 metrów

Polskie sprinterki na 400 metrów są w bardzo wysokiej formie od początku sezonu. W ich ślady idą także sprinterzy. Obie nasze sztafety są w światowej czołówce, co jest świetnym prognostykiem przed najważniejszymi imprezami tego roku.

Na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w lekkoatletyce polscy sportowcy zdobyli osiem medali. Choć dzięki Pawłowi Fajdkowi i Anicie Włodarczyk dwa razy słuchaliśmy w Londynie Mazurka Dąbrowskiego, dla wielu najwięcej emocji wzbudził brąz kobiecej sztafety 4x400 metrów.

W stolicy Anglii nasze sprinterki zachwyciły ogromną walecznością i zyskały przydomek "Aniołków Matusińskiego", nawiązując do nazwiska ich trenera. Dodajmy, że nie zawiedli także ich koledzy z męskiej sztafety, którzy zajęli przyzwoite siódme miejsce w finale.

Wiele wskazuje na to, że także w 2018 roku nasi sprinterzy na dystansie jednego okrążenia również przyniosą nam wiele radości. Od początku tego roku nasi lekkoatleci specjalizujący się w tej konkurencji spisują się bowiem bardzo dobrze.

Podczas Copernicus Cup 11-letni rekord Polski w hali pobiła Justyna Święty-Ersetic, uzyskując w Toruniu świetny czas 51,78. Zawodniczka z Raciborza potwierdziła tym samym przynależność do europejskiej czołówki - w tym momencie jest to drugi najlepszy wynik na europejskich listach.

- Od co najmniej dwóch lat starałam się o ten rekord i w końcu postawiłam kropkę nad "i" - cieszyła się lekkoatletka, dla której może to być dopiero początek tegorocznych sukcesów. Na Halowych Mistrzostwach Świata w Birmingham będzie walczyła o medale nie tylko w sztafecie.

W biegu rozstawnym Biało-Czerwone będą się liczyły w walce o podium. Rekordy życiowe pod dachem pobiły w tym roku już Małgorzata Hołub-Kowalik (52,57 s) oraz Aleksandra Gaworska (52,63), a wysoką formę prezentuje też Patrycja Wyciszkiewicz. Tajną bronią naszej drużyny może być także 20-letnia Natalia Kaczmarek, już biegająca 53,30. Jeśli zsumować czasy naszych najlepszych sprinterek, Polki wypadłyby gorzej jedynie od Amerykanek.

W Birmingham o miejsce w finale poważnie powalczyć powinna także Święty, piąta zawodniczka ostatnich HMŚ w Portland. Jeśli w Anglii udałoby się jej pobiec w granicach rekordu Polski, może nawet zakręcić się wokół podium, co byłoby absolutnie jej największym indywidualnym sukcesem.

Jeśli Polki otrzymałyby formę do sezonu letniego, do sierpniowych mistrzostwach Europy w Berlinie przystępowałyby już w roli faworytek. Dodajmy, że latem zdrowa powinna być już Iga Baumgart-Witan, będąca do tej pory niezwykle silnym punktem sztafety. Kto wie, być może na otwartych ME udałoby się nawet walczyć o podium w biegu indywidualnym.

2018 rok może być także udany dla polskich 400-metrowców. Podopieczni trenera Józefa Lisowskiego nie będą wprawdzie faworytami na HMŚ, ale mogą sprawić niespodziankę. Skąd ten optymizm?

Polskich kibiców najbardziej powinien cieszyć powrót do zdrowia Jakuba Krzewiny, który z powodu kontuzji nie był w stanie zbudować wysokiej formy przed rokiem. W lutym pobił jednak rekord życiowy w hali (46,15 s) i powinien znów być silnym punktem Lisowczyków.

Podobnie jak Rafał Omelko, specjalista od biegania 400 metrów w hali, dwukrotny medalista ME pod dachem. W tym roku rosły sprinter przebiegł jedno okrążenie w czasie 46,33 s. Jednak prawdziwą tajną bronią sztafety może być Karol Zalewski.

Olsztynianin, do tej pory specjalizujący się w biegach stricte sprinterskich już zapowiedział, że chce biegać regularnie 400 metrów. - Taki jest mój cel. Zaparłem się na ten dystans - zapowiedział kilka tygodni temu, po pobiciu halowego rekordu Polski na 300 m.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kuszące zdjęcie Miss Euro. Przed meczami kadry Nawałki

Na HMP w Toruniu pokazał, że to może być świetna decyzja - 46,20 to czwarty najlepszy wynik polskiego sprintu w hali w historii. W Birmingham Zalewski wystartuje w sztafecie i nie powinien zawieść. Tak było trzy lata temu na HME w Pradze, gdzie na pierwszej zmianie finałowego biegu pobiegł znakomicie i wyprowadził Biało-Czerwonych na pierwsze miejsce.

Patrząc na czasy polskich 400-metrowców, w tym momencie dałyby nam one drugie miejsce na świecie. Dodajmy jednak, że w Birmingham wystartuje obok Amerykanów wiele innych bardzo mocnych drużyn - Hiszpanie, Brytyjczycy, Belgowie i Trynidad i Tobago. Waleczności naszym Lisowczykom, jak zwykle, nie powinno jednak zabraknąć. Najważniejsze, że szybkości także.

Komentarze (0)