Najsłabsza piątka 30. kolejki Tauron Basket Ligi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Portal WP SportoweFakty prezentuje zestawienie pięciu zawodników, którzy w naszej ocenie swoją postawą na parkiecie zasłużyli na miejsce w Najsłabszej Piątce 30. kolejki Tauron Basket Ligi.

1
/ 6

Tomasz Śnieg (Polski Cukier Toruń) [1] - 2 punkty, 6 zbiórek, 3 faule, 2 straty, eval 0

W ważnym meczu, decydującym o zajęciu drugiego miejsca po rundzie zasadniczej, zagrał znacznie poniżej oczekiwań. W ogóle jako rozgrywający nie rozdał ani jednej asysty, a oprócz tego miał ogromne problemy z celownikiem. 26-letni koszykarz zdobył zaledwie dwa punkty, trafiając tylko jeden z siedmiu rzutów. To jeszcze nie koniec, bo Śnieg miał też problemy z przewinieniami i stratami. Zaskoczył jedynie niezłą walką o zbiórki pod obiema tablicami.

2
/ 6

Russell Robinson (King Wilki Morskie Szczecin) [2] - 2 punkty, zbiórka, 5 asyst, 3 faule, 2 straty, przechwyt, eval 1

Amerykanin jest dość chimeryczny. Niezłe występy przeplata słabszymi, niekiedy zdarzają mu się naprawdę słabe. Tak było w starciu z Anwilem Włocławek. 30-letni zawodnik rozdał wprawdzie kilka asyst, ale w gruncie rzeczy nie zachwycił. Zresztą to za mało, żeby zamazać plamę - Robinson seryjnie pudłował (aż 6 z 7 rzutów było nietrafionych), a do tego popełniał inne błędy.

3
/ 6

Michał Jankowski (WKS Śląsk Wrocław) [4] - 5 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty, 3 faule, 2 straty, przechwyt, eval -1 

Można śmiało napisać, że był bardzo widoczny i się starał, ale prawie nic dobrego z tego nie wynikło. Mimo wszystko 28-letni Polak był jednym z najsłabszych koszykarzy na parkiecie. Największym problemem Jankowskiego w starciu ze starogardzką Polpharmą były rzuty. Choć rzucał w świetnie znanym sobie obiekcie, to jego skuteczność była po prostu dramatyczna i wyniosła niespełna 17 procent (2/12 z gry!).

4
/ 6

Robert Witka (Rosa Radom) [4] - 4 punkty, faul, strata, eval -2

To już kolejny raz w tym sezonie, kiedy wskakuje do najsłabszej piątki. Możemy śmiało napisać, że indywidualnie nie jest to dobry sezon w jego wykonaniu. A potwierdzeniem są m.in. taki występy jak przeciwko Polskiemu Cukrowi Toruń. Choć jego zespół sięgnął po zwycięstwo, to on nie miał w to wielkiego wkładu. Właściwie z nim na parkiecie Rosa funkcjonowała kiepsko i była słabsza od Twardych Pierników. Były reprezentant Polski oddał sześć rzutów, lecz tylko jeden z nich znalazł drogę do kosza. Na jego dorobek miały też wpływ dwa trafione osobiste. To zdecydowanie za mało, żeby uniknąć nominacji.

5
/ 6

Marcin Salamonik (Start Lublin) [2] - 2 punkty, 3 zbiórki, asysta, 3 faule, 2 straty, eval -1

Zawodnik Startu - podobnie po poprzedniej kolejce Przemysław Frasunkiewicz - został przesunięty na tę pozycję niejako z przymusu. Co nie zmienia faktu, że znalazł się w zestawieniu z powodu własnej dyspozycji. 33-letni Polak był prawdopodobnie najsłabszym ogniwem lublinian w konfrontacji z Anwilem Włocławek. Salamonik ani nie walczył zbyt dobrze o zbiórki, ani też nie był mocnym punktem w ataku. W całym meczu spudłował wszystkie pięć rzutów z gry i tylko dwa celne osobiste uchroniły go przed brakiem jakiejkolwiek zdobyczy.

6
/ 6

W żadnym wypadku nie chodzi o całokształt pracy, bo generalnie jego podopieczni spisali się naprawdę dobrze. Niemniej w meczu z Rosą zawiedli, zwłaszcza w ostatniej kwarcie. Twarde Pierniki mogły (właściwie to powinny) wygrać z ekipą z Radomia i wówczas przystąpiliby do fazy play-off z trzeciego lub - w przypadku odrobienia strat z pierwszego starcia - nawet drugiego miejsca. Tymczasem torunianie nie utrzymali przewagi i zostali rozstrzelani przez graczy Wojciecha Kamińskiego.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)