Michał Gabiński, kapitan Śląska: Trener Vidin zagrał na nosie hejterom

Materiały prasowe / Wojciech Cebula / WKS Śląsk / Na zdjęciu: Michał Gabiński
Materiały prasowe / Wojciech Cebula / WKS Śląsk / Na zdjęciu: Michał Gabiński

- Trener Vidin zagrał na nosie hejterom, pokazał, że nie jest "kolejnym trenerem z Serbii". Ja - mimo 34 lat - udowadniam, że PLK to nadal mój poziom - mówi Michał Gabiński.

[b]

[/b]Koszykarze Śląska Wrocław - po emocjonującej serii z Treflem Sopot - jako pierwsi zakwalifikowali się do półfinału. To wielki sukces Olivera Vidina. Wrocławianie po raz ostatni o medale rywalizowali w sezonie... 2007/2008 (3. miejsce).

Na początku przyszłego tygodnia pojadą do ostrowskiej "bańki", gdzie o finał będą rywalizować z Enea Zastalem BC.

- "Bańka" w Ostrowie przypomina bardziej turniej niż ligę, więc uważam, że teraz wszystko jest możliwe i otwarte - podkreśla Michał Gabiński.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Floyd Mayweather Jr ćwiczy, a pieniądze lecą z nieba


Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy Michał Gabiński przegrał jakiś zakład w tym sezonie?

Michał Gabiński, kapitan WKS-u Śląska Wrocław: Nie przypominam sobie. A skąd to pytanie?

Bo pojawia się pan niemal na każdej konferencji prasowej, a to dość rzadki obrazek w PLK. Zwykle trenerzy rotują zawodnikami. Jak to jest w Śląsku?

Trener Vidin powiedział, że jestem "jego człowiek" i mówię to, co on myśli. I dlatego zabiera mnie na konferencje prasowe. Mi to nie przeszkadza, bo lubię mówić i opowiadać o tym, co widziałem na boisku.

Często mówi pan bardzo szczerze.

Jak jest o czym mówić, to jak najbardziej. Ale są sytuacje, gdy czegoś powiedzieć nie można, więc wtedy trzeba użyć słów-wytrychów: "zabrakło charakteru", "nie pokazaliśmy woli walki".

To jaka była seria z Treflem? Które elementy były najistotniejsze?

Najważniejszy był I mecz i pewnego rodzaju zaskoczenie taktyczne z naszej strony. Nikt się nie zorientował, że my mieliśmy swój pomysł na rywala. Chodziło o ustawienie defensywne: trzech zawodników broni strefą, dwóch indywidualnie. W takim "trójkącie" broniliśmy. My to szykowaliśmy już 2-3 tygodnie przed fazą play-off, w momencie, gdy niektórzy wieszali na nas psy, że przegraliśmy w Szczecinie czy z Radomiem. My wtedy byliśmy na zupełnie innym etapie przygotowań. Bardzo dużo biegaliśmy: "8x8", "6x6".

Czy słynne ładowanie baterii na play-off?

Tak, ale też przygotowanie taktyczne. Co prawda nie znaliśmy rywala, ale chcieliśmy przygotować coś specjalnego, coś, czym będziemy mogli zaskoczyć. I udało się, bo ten kluczowy pierwszy mecz wygraliśmy, a z Treflem mieliśmy serię 0:4 przez dwa lata. W szatni rozmawialiśmy ze sobą, że jeśli odwrócimy tę złą serię, to awansujemy do półfinału.

Czujecie się niedoceniani w Polsce?

Myślę, że mieliśmy kilku kibiców, których swoją grą i postawą musieliśmy przekonać. W tej drużynie jest grupa ludzi, która ma coś do udowodnienia. Trener Vidin, przychodząc do Wrocławia, musiał udowodnić niektórym ludziom, ile jest wart. I zagrał na nosie hejterom, pokazał, że nie jest "kolejnym trenerem z Serbii". Ja - mimo 34 lat - udowadniam, że ekstraklasa to nadal mój poziom. Olek Dziewa pokazuje, że jest graczem kompletnym, potrafi grać w ataku i bronić. Strahinja Jovanović od początku sezonu walczy i udowadnia, ze nie jest najsłabszym ogniwem tego zespołu. Jan Wójcik pokazuje, że jest Janem Wójcikiem, a nie tylko synem legendy. To młody, utalentowany chłopak, który umie grać w koszykówkę. Awansowaliśmy do najlepszej czwórki i pokazaliśmy wszystkim, którzy wątpili w nas przez ostatnie półtora roku, odkąd jest z nami trener Vidin, że nie mieli racji.

Teraz czas na półfinał: Enea Zastal BC Zielona Góra. Wielkie wyzwanie.

Powiedzmy sobie szczerze: już jest łatwiej. W każdej podróży najtrudniejszy jest pierwszy krok. A my ten krok mamy już za sobą. "Bańka" w Ostrowie przypomina bardziej turniej niż ligę, więc uważam, że teraz wszystko jest możliwe i otwarte.

A w sezonie zasadniczym udało wam się ograć Enea Zastal BC. To ma jakieś znaczenie?

Myślę, że nie, bo tamten Zastal mocno się zmienił. To już jest zupełnie inna drużyna. Nie ma Lundberga, Ponitki i Reynoldsa. Nadal są klasowym zespołem, dobrze naoliwioną maszyną, ale uważam, że można z nimi grać i rywalizować. Ale najpierw musimy trochę odpocząć i też poświętować, bo po 13 latach klub wraca do strefy medalowej. To ogromny sukces. Słowa uznania dla trenera Vidina, który wyciągnął z tego zespołu maksimum potencjału i umiejętności.

Na koniec zapytam o zawieruchę polityczną, która przeszła przez klub w ostatnich tygodniach. Wielu się obawiało, że to mocno wpłynie na zespół. Jak na to zareagowaliście?

To dla nas był bardzo trudny okres, ale z nie powodu zawieruchy politycznej, a z powodu bardzo ciężkich treningów, które zaordynował nam trener Oliver Vidin. Wtedy ładowaliśmy baterie, było dużo rywalizacji na treningach. Trenerzy nie gwizdali nam przewinień, więc dochodziło do spięć w zespole. To nie był łatwy moment, a jeszcze doszła polityczna zawierucha. Choć ten temat był nieco z boku. Otrzymaliśmy też pismo z klubu, że sytuacja Śląska jest stabilna i mamy się nie martwić.

Zobacz także:
Adam Waczyński odsłania kulisy powrotu do kadry. Rozmawiał z zespołem, co z trenerem i prezesem? [WYWIAD]
Rafał Juć, skaut NBA: W PLK potrzeba dyrektorów sportowych [WYWIAD]
Gortat posądzony o naruszenie "świętości Lewandowskiego". Jest odpowiedź byłej gwiazdy NBA
Adrian Bogucki: Gdy zadzwonił Zastal, pomyślałem: "serio? chyba żartujesz!" [WYWIAD]

Komentarze (2)
avatar
HalaLudowa
8.04.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie bardzo rozumiem, po co nasz kapitan papla trzy po trzy. Trener jest od wielu miesięcy uwielbiany we Wrocławiu, Do Jovy Wrocław przekonał się już dawno i kibicuje jego postępom (co nie znac Czytaj całość