Skandal w NBA. Kibic odepchnął Kyle'a Lowry'ego, został wyrzucony z hali

Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Kyle Lowry
Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Kyle Lowry

Kyle Lowry z takim zaangażowaniem walczył o piłkę, że aż wpadł w trybuny i siedzących na nich kibiców. Jeden z fanów zachował się nagannie, bo odepchnął zawodnika Toronto Raptors.

Kyle Lowry i Kawhi Leonard byli w środę wiodącymi postaciami drużyny Toronto Raptors, która pokonała Golden State Warriors 123:109 i w wielkim finale NBA prowadzi 2-1. Lowry zdobył 23 punkty, trafił pięć rzutów za trzy i miał dziewięć asyst. Był aktywny i zaangażowany po obu stronach parkietu, w jednej z akcji rzucił się w trybuny, aby ratować piłkę. Wtedy spotkała go nieprzyjemna i skandaliczna sytuacja.

33-latek wpadł w kibiców. Kobieta, która była w centrum wydarzeń, tylko się uśmiechnęła i poklepała po plecach zawodnika "Dinozaurów". Inny z widzów, siedzący dwa miejsca obok całego zajścia zareagował zupełnie inaczej. Mężczyzna w niebieskiej koszulce złapał Lowry'ego za lewy bark i odepchnął. Dodatkowo miał powiedzieć coś w stronę rozgrywającego. Okazało się, że to inwestor klubu Golden State Warriors, Mark Stevens.

- Kibice to nieodzowna część sportu - kochamy swoich fanów. Ale tacy kibice nie powinni być dopuszczeni do uczestniczenia w meczach, ponieważ ich zachowanie nie jest właściwe. Ja nie mogę zrobić nic, żeby się ochronić - komentował Kyle Lowry w rozmowie z reporterem ESPN Scottem Van Peltem. - Ale liga wykonała dobrą robotę i mam nadzieję, że zakaże mu udziału we wszystkich meczach NBA na zawsze - dodawał 33-latek.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Arkadiusz Milik: Styl nie zawsze jest taki, jak chcemy. Najważniejsze są zwycięstwa

Ochrona zareagowała bardzo szybko i wyprowadziła sponsora Warriors z hali ORACLE Arena, który zachował się karygodnie i niedopuszczalnie. Klub z Oakland zapowiedział także, że mężczyzna nie obejrzy już żadnego meczu tegorocznych finałów NBA. Wszystko działo się przy wyniku 96:86 dla Raptors w czwartej kwarcie. Kyle Lowry nie mógł w to uwierzyć. On sam walczył o piłkę i nie miał w tym złych intencji, a mężczyzna z trybun wykazał dużo agresji.

- Tam nie ma miejsca na takie rzeczy. Nie miał żadnego powodu, żeby mnie dotykać. Siedział dwa miejsca dalej. Nie miał powodu, żeby krzyczeć do mnie jakieś wulgarne słowa. Uważam, że w naszej lidze nie ma miejsca dla takich ludzi. Mam nadzieję, że już nigdy nie przyjdzie na mecz NBA - powiedział Lowry w rozmowie z amerykańską agencją prasową.

Kyle Lowry słusznie zauważył także, iż "ludzie, którzy siedzą przy parkiecie muszą się liczyć z tym, że będą częścią niektórych akcji". - Jeśli nie chcesz być przez nikogo dotykany, nie siedź przy linii bocznej" - dodawał koszykarz Toronto w rozmowie z dziennikarzem ESPN. Pozostaje tylko liczyć, że tego typu sytuacje nie będą się powtarzać. Czwarty mecz finałów NBA odbędzie się w nocy z piątku na sobotę o godz. 3:00.

Czytaj także: Vince Carter ogłosił zakończenie kariery. "Został mi już tylko rok"
Czytaj także: Play-off nie było, ale nowa umowa jest. David Dedek nadal trenerem TBV Startu

Źródło artykułu: