Polskę da się lubić. Wielkie powroty do Energa Basket Ligi

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Hosley i Almeida
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Hosley i Almeida
zdjęcie autora artykułu

Dawno nie było takiej sytuacji w polskiej lidze, żeby transfery wzbudzały tak ogromne zainteresowanie. Kulig, Hosley, Almeida - jesteśmy świadkami wielu powrotów uznanych zawodników do Energa Basket Ligi.

Deividas Dulkys (Arka Gdynia)

Nasz przegląd rozpoczynamy od Deividasa Dulkysa, którego transfer do Arki Gdynia był... wynikiem problemów zdrowotnych Benjamina Emelogu. Amerykanin nie mógł jednak stawić się w wyznaczonym terminie w Polsce, dlatego zarząd klubu podjął decyzję o rozwiązaniu z nim umowy. W jego miejsce ściągnięto Litwina, który kilka lat temu ze znakomitej strony pokazał się w Anwilu Włocławek. Koszykarz wystąpił w 19 meczach, w których zdobywał średnio: 16,4 punktu, 3,3 zbiórki i 2,8 asysty. Przed sezonem władze klubu z Kujaw także interesowały się Dulkysem, ale na przeszkodzie do transferu... stanęły zapisy w kontrakcie.

Początek sezonu był słaby w jego wykonaniu. Dulkys był krytykowany, ale w obronę brał go trener Przemysław Frasunkiewicz, który podkreślał, że zespół ma sporo pożytku z jego gry. Mówił o dobrej postawie w obronie, walce na tablicach i kreowaniu kolegów. Ostatnio Litwin wrócił do dobrego strzelania. W rozgrywkach Energa Basket Ligi zdobywa średnio 9,6 punktu na 41-procentowej skuteczności z gry. [nextpage]

Shawn King (BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski)

W sierpniu przedstawiciele wicemistrza Polski ogłosili powrót Shawna Kinga, który w barwach "Stalówki" był MVP sezonu zasadniczego 2016/2017. W minionym sezonie grał w Słowenii. W barwach KK Primorska rozegrał 33 mecze, w których notował średnio 7,0 punktu i 8,2 zbiórki. 36-letni King nadal jest dużym wsparciem ostrowskiego zespołu. Środkowy kolekcjonuje double-double - ma ich na swoim koncie już siedem. Imponujące statystyki wykręcił w meczu z Miastem Szkła: 23 punkty i 13 zbiórek.

ZOBACZ WIDEO Michael Ballack radzi Lewandowskiemu: Rób swoje!

[nextpage]

Chase Simon (Anwil Włocławek)

Okoliczności jego transferu były nieco podobne, jakie miały miejsce w przypadku Deividasa Dulkysa w Arce Gdynia. Chase Simon do Anwilu Włocławek trafił, bo szykowany na następce Ivana Almeidy, Luis Montero został zwolniony... po kilku dniach. Zadecydowały względy pozasportowe. Amerykanin wrócił na Kujawy po trzech latach.

W sezonie 2014/2015 z powodzeniem reprezentował barwy Anwilu. Simon był jednym z liderów włocławskiego zespołu, zdobywając przeciętnie 16,8 punktu i 3,3 zbiórki. Swoją dobrą grą wzbudził zainteresowanie mocniejszych klubów. W kolejnych sezonach grał w Hiszpanii, Izraelu, a ostatnio we Francji. Teraz w zespole Igora Milicicia przeciętnie notuje 13,1 pkt. Jest najlepszym strzelcem Anwilu. [nextpage]

Damian Kulig (Polski Cukier Toruń)

Karuzelę transferową klubów z TOP4 w trakcie rozgrywek rozpoczął Polski Cukier Toruń, który zakontraktował Damiana Kuliga. Pikanterii dodaje fakt, że 31-letniego środkowego chciały pozyskać inne ekipy z czołówki: Anwil, Stal i Stelmet. W pewnym momencie wydawało się nawet, że Kulig trafi do Zielonej Góry, ale ostatecznie wybrał klub z Grodu Kopernika.

- Wiem, że mój agent prowadził zaawansowane rozmowy z klubem z Zielonej Góry. Ale miałem także inne oferty z Polski. Ostatecznie wypisałem sobie na kartce wszystkie "za i przeciw" i wyszło, że najlepszą opcją jest Polski Cukier - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty. 31-letni koszykarz w polskiej ekstraklasie grał w zespołach ze Zgorzelca, Poznania i Starogardu Gdańskiego. Z PGE Turowem w sezonie 2013/2014 wywalczył mistrzostwo Polski. Później grał w lidze tureckiej. [nextpage]

Torey Thomas (AZS Koszalin)

Prawie dwa miesiące trwały poszukiwania nowego rozgrywającego w AZS-ie Koszalin. Ostatecznie wybór padł na Toreya Thomasa, 33-letniego rozgrywającego, który jest świetnie znany polskim kibicom. Amerykanin jest wicemistrzem Polski z 2011 i 2016 roku (z PGE Turowem i Rosą), a w sezonie 2010/2011 był MVP fazy zasadniczej PLK. W swoim CV ma także występy w lidze tureckiej, włoskiej czy francuskiej.

Koszykarz podpisał umowę do końca tego sezonu, ale niewykluczone, że zostanie w Koszalinie na dłużej. Kontrakt zawiera bowiem taką opcję (decyzja po stronie klubu i zawodnika). W trzech spotkaniach zdobył 56 punktów, ale żaden z meczów nie zakończył się zwycięstwem koszalińskich akademików. [nextpage]

Ivan Almeida (Anwil Włocławek)

1 lutego przedstawiciele Anwilu Włocławek ogłosili powrót Ivana Almeidy, który kilka pierwszych miesięcy spędził w Estonii. "Powrót Króla" - brzmiał tytuł komunikatu. W ten sam dzień, w godzinach wieczornych, koszykarz wylądował na lotnisku w Warszawie. Tam... udała się także delegacja kibiców Anwilu. Kabowerdeńczyk otrzymał od nich pamiątkową koronę. Były śpiewy, wspólne zdjęcia i autografy. Koszykarz w debiucie wypadł bardzo przyzwoicie. Almeida zaraz po wejściu na parkiet popisał się rzutem zza łuku, potem nie zabrakło też efektownych akcji. Były dwa widowiskowe wsady. MVP ubiegłorocznego sezonu ostatecznie w 18 minut zaliczył 12 punktów, 6 asyst, 4 zbiórki i 4 przechwyty. [nextpage]

Quinton Hosley (Stelmet Enea BC Zielona Góra)

Na transfery bezpośrednich rywali odpowiedział także Stelmet Enea BC. Przedstawiciele zielonogórskiego klubu swoją decyzją mocno zaskoczyli koszykarskie środowisko. Pozyskano bowiem Quintona Hosley'a. - To powrót "Władcy Pierścieni", zawodnika, który kilka razy decydował o mistrzostwie Polski - zapowiadał Janusz Jasiński, właściciel klubu. Amerykański skrzydłowy to prawdziwy magnes na mistrzowskie tytuły - dwa razy świętował ligowe zwycięstwo ze Stelmetem, a raz z Anwilem, w którym występował w minionym sezonie. W debiucie wypadł bardzo przyzwoicie, zaimponował boiskowym IQ. W 18 minut miał 4 punkty, 3 asysty i 2 zbiórki.

Źródło artykułu: