Czwarty pojedynek ćwierćfinałowy Energa Basket Ligi, pomiędzy Rosą Radom a Stelmetem Eneą BC Zielona Góra, dostarczył niesamowitych emocji. Nie brakowało ostrych spięć i twardej, męskiej walki. Ostatecznie mistrzowie Polski wygrali 93:83, rozstrzygając tym samym serię na swoją korzyść i awansując do półfinału.
Jarosław Mokros wszedł na parkiet Hali MOSiR-u w Radomiu z ławki, ale czwartkowego występu nie może zaliczyć do udanych. Wszystko poprzez kontuzję, której nabawił się w trakcie spotkania. Na niespełna dziewięć minut przed końcem IV kwarty opuścił parkiet z grymasem bólu na twarzy, trzymając się za rękę. Od razu zajęli się nim fizjoterapeuci, ale na boisko już nie powrócił.
- Wygraliśmy mecz, ale, niestety, zapłaciliśmy bardzo wysoką cenę. Prawdopodobnie straciliśmy Mokrosa do końca sezonu - poinformował na konferencji prasowej Andrej Urlep, trener Stelmetu Enei BC. - Wygląda na złamanie kości w którymś z palców - odpowiedział szkoleniowiec, zapytany o szczegóły.
Mokros na parkiecie spędził niespełna 12 minut, w trakcie których nie zdobył punktu. Nie trafił żadnego z trzech rzutów z gry, spudłował także oba osobiste. Ponadto miał zbiórkę i przechwyt, popełnił cztery faule.
W półfinale Stelmet zmierzy się z Anwilem Włocławek, a rywalizacja rozpocznie się w piątek, 11 maja. Drugi mecz w niedzielę (13.05). Walka toczyć się będzie do trzech zwycięstw.
ZOBACZ WIDEO Adam Waczyński show! Świetny występ Polaka w Santiago de Compostela