Udany mecz na koniec sezonu. "Szkoda, że tak późno"

Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: Mateusz Bartosz
Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: Mateusz Bartosz

Mateusz Bartosz w dobrym stylu zakończył sezon 2017/2018. Jego zespół odpadł z play-offów Energa Basket Ligi po porażce z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski (73:91), ale koszykarz Kinga Szczecin zdobył 15 punktów i miał siedem zbiórek.

Podkoszowy pauzował długo z powodu kontuzji. Powrócił do gry w końcówce rundy zasadniczej. Na dłuższy występ (28 minut) czekał jednak do meczu kończącego rozgrywki. Dał dobrą zmianę i w kolejnych fragmentach często przebywał na parkiecie. - Szkoda, że tak późno. Dość długo wracałem do zdrowia, ponad 1,5 miesiąca. Pierwsze mecze ciężko się gra. Tym bardziej, że kolano nie do końca funkcjonuje tak, jak powinno. Myślę, że dałem się zapamiętać, że potrafię grać w koszykówkę i zagrałem dobre zawody - ocenia Mateusz Bartosz.

Szczecińscy koszykarze walczyli w każdym z trzech ćwierćfinałowych spotkań, ale BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski miała więcej argumentów. - Na pewno. Dysponowali dłuższą ławką. Myślę, że trochę bardziej doświadczony zespół. Oni są zbudowani po to żeby walczyć o najwyższe cele. Myślę, że i tak pokazaliśmy, że mamy ducha walki. Szkoda, że to się zakończyło 0-3. Myśleliśmy, że wyrwiemy chociaż jeden mecz - komentuje podkoszowy Kinga.

W środowym pojedynku King miał lepsze i gorsze momenty. Wyraźnie przegrał drugą i czwartą kwartę, a w trzeciej zwyciężył 30:15 i zredukował stratę do dwóch "oczek". - Cały sezon pokazywaliśmy, że nawet jak mamy gorsze chwile w meczu to potrafimy się podnieść. Każdy z nas może dać impuls do walki. Myślę, że nie jeden mecz tak wyciągnęliśmy - twierdzi doświadczony koszykarz.

Dla drużyny z Pomorza Zachodniego sam awans do play-offów był sukcesem. Kilka kolejek przed końcem rundy zasadniczej sytuacja była nieciekawa, bo Wilki Morskie miały przed sobą serię wyjazdów. Bilans 18-14 dał jednak siódme miejsce. - Z roku na rok ta liga jest coraz bardziej zacięta. W tym sezonie było ekstremalnie ciekawie w walce o play-offy. Myślę, że to jest ogromny sukces, że my się akurat znaleźliśmy w play-offach. Oprócz Pogoni Szczecin to miasto koszykówki. Kibiców z meczu na mecz było coraz więcej. Szkoda, że fanklub się tak późno utworzył - analizuje nasz rozmówca.

Mierzący 205 cm zawodnik w Kingu Szczecin rozegrał 27 spotkań. Zdobył 201 punktów, co daje średnio 7,4 na mecz. Dokładał także po 4,6 zbiórki. Czy w kolejnym sezonie również pozostanie w stolicy Pomorza Zachodniego? - Teraz chwilę trzeba odpocząć. Muszę trochę dać odpocząć kolanu, żeby wszystko się zagoiło. Później wakacje z rodziną i wtedy będziemy myśleć, co na przyszły sezon. Bardzo bym sobie życzył, żeby zostać w Szczecinie, bo polubiłem to miejsce. Bardzo mi się tu podoba. Fajny zespół i dobrze zorganizowany klub. Dobre miejsce do gry - kończy.

ZOBACZ WIDEO Miroslav Radović: Czas na drugi krok

Komentarze (0)