[tag=1747]
Stelmet Enea BC Zielona Góra[/tag] chce chyba zadać kłam stwierdzeniu, że mistrzostwa wygrywa się obroną. Z drugiej strony zwycięzców się nie sądzi, a to biało-zieloni zwyciężyli pierwszy mecz ćwierćfinałowy, pokonując Rosę Radom 104:97. - To był na pewno atak w wersji play-off, natomiast obrona w wersji play-off... pierwszej ligi. Cały sezon mamy z tym problem i to się pewnie nie zmieni. Po prostu musimy grać dobrze w ofensywie - mówi nam Łukasz Koszarek.
Mistrzowie Polski pokonali Rosę, choć na własne życzenie doprowadzili do nerwowej końcówki. W kilka chwil roztrwonili 12-punktową przewagę, pozwalając radomianom wrócić do meczu. - Faktycznie przydarzyły się niepotrzebne straty, ale dobrze, że koniec końców udało się wygrać. Może to dobrze, że zwyciężyliśmy po walce, bo gdyby było za łatwo, to też byłoby niedobrze - przyznaje kapitan Stelmetu Enei BC.
Trudno stwierdzać, że Rosa czymkolwiek zaskoczyła zielonogórzan. Jedyną niespodzianką mogła być postawa praktycznie niewidocznego w czwartek Michała Sokołowskiego. - Myślę, że na tym poziomie wszyscy znają się już tak dobrze, że raczej zawodnicy, którzy zwykle nie rzucają za trzy punkty, nagle zaczną przymierzać z dalekiego dystansu - śmieje się reprezentant Polski.
Drugi mecz ćwierćfinałowy między Stelmetem Eneą BC a Rosą zostanie rozegrany już w sobotę, ponownie w hali CRS w Zielonej Górze. - Musimy grać jeszcze twardziej. Postaramy się coś zmienić przed sobotą, pokombinować z obroną, bo nasz atak jest pod straszną presją. Musimy wszystko trafiać, bo przy kiepskiej obronie potem są problemy - kończy Koszarek.
ZOBACZ WIDEO SSC Napoli nadal w grze o tytuł. Arcyważne trafienie Koulibaly'ego z Juventusem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]