Trudno sobie to teraz wyobrazić, ale podopieczni Emila Rajkovicia jeszcze na początku roku byli pod kreską, walczyli o pierwszą "ósemkę". Wtedy nikt nawet nie marzył o rozstawieniu przed fazą play-off. Fantastyczna seria brązowych medalistów z zeszłego roku rozpoczęła się od spotkania z PGE Turowem Zgorzelec (20 stycznia).
Od tego momentu ostrowianie wygrali 15 z 16 spotkań i rundę zasadniczą w Energa Basket Lidze zakończyli na drugim miejscu, wyprzedzając innych kandydatów do mistrzostwa: Polski Cukier Toruń i Stelmet Eneę BC Zielona Góra.
- Drugie miejsce jest znakomitym osiągnięciem. To najlepszy wynik w historii naszego klubu. To pokazuje, że mamy mocny zespół - mówi Emil Rajković.
Stal była bez dwóch zdań najlepszą ekipą w rundzie zasadniczej PLK. Żadna inna drużyna nie może pochwalić się tak znakomitą serią. Nawet Anwilowi (lider rozgrywek) przydarzył się słabszy moment (4 porażki w 5 meczach). Choć warto zaznaczyć, że to właśnie włocławianie byli jedynym zespołem, który umiał znaleźć sposób na ostrowian od... połowy stycznia.
Władze ostrowskiego klubu trzeba pochwalić za ostatnie transfery. Ściągnięcie Marca Cartera, Nikoli Markovicia i Stephena Holta znacząco wpłynęło na jakość zespołu. O ile tych dwóch pierwszych znaliśmy z wcześniejszych występów w PLK, to niewiadomą była postać Holta, ale widać, że Amerykanin szybko złapał nić porozumienia z pozostałymi zawodnikami. Jego rzuty z dystansu i niezła obrona mogą być nieocenione w fazie play-off.
Teraz King Szczecin
Rywalem "Stalówki" w ćwierćfinale będzie niebezpieczny King Szczecin, który fazę zasadniczą zakończył na siódmym miejscu. Podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa rzutem na taśmę wywalczyli awans do fazy play-off. Szczecinianie w ostatniej kolejce pokonali na wyjeździe Trefla Sopot 76:64. W Ostrowie zdają sobie sprawę z siły rywali, nie ma mowy o lekceważeniu Kinga. - Znamy swoją wartość i siłę, ale spodziewamy się trudnej serii. King preferuje szybką i agresywną koszykówkę - podkreśla Marković.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kamery nie oszukasz. Teatralny upadek piłkarza po "ataku" sędziego