Mówiąc New Orleans Pelicans, chyba każdy kibic NBA myśli jednocześnie o Anthonym Davisie. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego. To bowiem bezsprzeczny lider zespołu i zarazem jeden z najlepszych silnych skrzydłowych - o ile nie najlepszy - w lidze. Jak na razie serca kibiców Pelikanów kradnie jednak ktoś inny. To Jrue Holiday okazał się tzw. x-factorem w pierwszych dwóch meczach fazy play-off, po których NOP prowadzą z Portland Trail Blazers 2-0, wygrywając dwukrotnie na wyjeździe.
Już w pierwszym starciu 27-latek dał próbkę swoich umiejętności. Zdobył 21 punktów, dołożył do tego 7 zbiórek, po 2 bloki i asysty. Żeby jednak oddać sprawiedliwość, nie był to jednorazowy wyskok, gdyż cały sezon zasadniczy to także udany czas dla zawodnika Pelicans, niemniej wiadomo było, że w play-offach czeka go trudne zadanie i zatrzymanie Damiana Lillarda oraz CJ'a McColluma. To w domyśle miało ograniczyć Holidaya w ofensywie, ale wydaje się, że jest odwrotnie. Tym bardziej, że w meczu nr 2 zanotował aż 33 punkty i 9 asyst.
Jak na razie duet obwodowy Blazers wypada dość blado przy szalejącym Jrue, który mając u boku Rajona Rondo, rozgrywającego posiadającego olbrzymie doświadczenie w fazie posezonowej, może sobie pozwolić na dużo więcej w kwestii bycia strzelcem - po prostu. A do tego dokłada naprawdę solidną defensywę - Ma wielki wpływ na grę po obu stronach parkietu - skomplementował swojego rywala Lillard, który przeciwko Holidayowi trafił w dwóch pierwszych meczach serii 0 razy na 8 prób!
As the Pels head home up 2-0 on Portland, Jrue Holiday is almost outshooting Damian Lillard and CJ McCollum by himself.
— Sam Amick (@sam_amick) 18 kwietnia 2018
Lillard-McCollum: 29 of 80 shooting combined.
Jrue Holiday: 24 of 44 all by his lonesome.
Unreal.
- On jest bardzo dobrym obrońcą bez względu na to, kogo akurat przyjdzie mu pilnować - stwierdził natomiast Terry Stotts, opiekun PTB. Przed nim bardzo trudne zadanie. Do fazy play-off jego podopieczni przystępowali z przewagą parkietu, zajmując 3. miejsce w Konferencji Zachodniej, jednak różnice pomiędzy zespołami z lokat 3-8 były marginalne. Tym niemniej nikt raczej nie przypuszczał, że Blazers nie wygrają z NOP przed własną publicznością chociażby raz.
O to bardzo mocno postarał się Holiday, więc zadaniem Stottsa będzie teraz znalezienie sposobu, aby nie tylko ograniczyć go w ataku w dwóch kolejnych meczach, ale także na to, aby obwodowy duet liderów Blazers znalazł sposób na przełamanie obrony 27-latka. Nie będzie to jednak zadanie łatwe, gdyż Holiday po prostu zaczął grać świetny basket i jest fantastyczny w tym, co robi. Zresztą jego średnie w trwającej serii (27 pkt. 5,5 as. 5 zb.) mówią same za siebie.
Kolejne dwa mecze w tej rywalizacji odbędą się w Nowym Orleanie, więc zadanie przed PTB podwójnie trudne, gdyż odwrócenie losów rywalizacji na parkiecie rywali może być zadaniem najzwyczajniej w świecie niewykonalnym. A starcie nr 3 już w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu.
ZOBACZ WIDEO Gogol, Pawlik i Woicki w sztabie kadry? "Skłamałbym mówiąc, że mnie nie interesują"