W pięć dni Stelmet Enea BC Zielona Góra rozegrał trzy mecze. Po spotkaniach w Ostrowie i Krośnie, w środę mistrzowie Polski pokonali we własnej hali King Szczecin 103:100. - To było męczące, ale już mamy taki trudny kalendarz. Myślę jednak, że fizycznie daliśmy radę, po to mamy taki głęboki skład. Odpadł nam co prawda Kelati, z Kingiem nie zagrał też Savović, więc rotacja była zawężona, ale zmobilizowaliśmy się i odnieśliśmy zwycięstwo - mówi Jarosław Mokros.
Szczecinianie sprawili Stelmetowi Enei BC sporo kłopotów. Kwestia zwycięstwa rozstrzygnęła się dopiero w ostatnich sekundach. - Trzeba oddać szacunek Kingowi, bo zagrali dobry mecz. To nie był przypadek. Są bardzo agresywni, są pierwsi w lidze pod względem zbiórek w ataku. To o czymś świadczy. Są groźni, grają zespołowo, nie ma dla nich straconych piłek. Dobrze trafiają też za trzy punkty, kolejne świetne spotkanie zanotował Paweł Kikowski. Wiedzieliśmy, że się przed nami nie położą - tłumaczy skrzydłowy.
Pojedynek z Kingiem był ostatnim meczem Stelmetu Enei BC we własnej hali w rundzie zasadniczej. Teraz zespół prowadzony przez Andreja Urlepa czekają trzy wyjazdy - w tym do Włocławka i Torunia. - Ja tego nie analizuję, to robota trenerów. Ja staram się wygrać wszystkie mecze do końca, byśmy skończyli rundę zasadniczą na jak najlepszym miejscu. Jeśli uda się zwyciężyć trzy najbliższe spotkania, to będzie super. Jeśli nie - zaraz zaczną się play-off, a tam wszystko może się zdarzyć. Mam nadzieję, że w decydującej fazie sezonu zagramy jak prawdziwi mistrzowie - komentuje Mokros.
- W tym sezonie mówi się o nas wiele złego. To nie jest tak, że to koło nas przelatuje. To nas drażni, sami jesteśmy na siebie źli. To nie jest tak, że po niewielkiej wygranej z Legią jesteśmy zadowoleni, po wygraliśmy. Przeżywamy te mecze, mocno pracujemy na treningach. W każdym spotkaniu chcemy pokazać, że jesteśmy godni tytułu mistrza Polski. Mecze w Toruniu i Włocławku będą przedsmakiem play-off - dodaje.
Nim jednak Stelmet Enea BC zagra na wyjazdach z Anwilem Włocławek i Polskim Cukrem Toruń, w sobotę zielonogórzanie zmierzą się w Zgorzelcu z PGE Turowem. - Derby zawsze rządzą się swoimi prawami. To będzie kolejny trudny mecz, jak każdy dla nas. Powiedzmy sobie szczerze, że w każdym spotkaniu popełniały błędy, ucieka głowa, walczymy do ostatniej minuty. Pojedynek w Zgorzelcu nie będzie należał do łatwych, PGE Turów się na nas mobilizuje, bo jeszcze walczy o awans do play-off - kończy Mokros.
ZOBACZ WIDEO Problemy rodzinne wpłynęły na formę Piotra Żyły? "Jest mi przykro, że jest taka sytuacja"