Do redakcji "Expressu Ilustrowanego" wpłynął list od ojca jednej z zawodniczek ŁKS-u Łódź. Napisał on, że podczas spotkania UKS ORLIK Ujazd - ŁKS KK Łódź, które odbyło się w minioną środę, główną rolę odegrały nie koszykarki, a fani Widzewa Łódź.
- Fani Widzewa zelżyli młode koszykarki ŁKS-u. Nie ma słów, które zdołałyby opisać to, co czuły młode koszykarki Łódzkiego Klubu Sportowego podczas ostatniego wyjazdowego spotkania w Ujeździe - zacytował list "Express Ilustrowany".
Zdaniem łódzkiego tabloidu z ust sympatyków Widzewa padło wiele wulgaryzmów i obraźliwych epitetów w stronę koszykarek ŁKS-u. - Można by nimi obdzielić kilka suto zakrapianych popijaw w meliniarskich kręgach - napisał dziennikarz "Expressu Ilustrowanego", nazywając wspomnianą grupę kibiców Widzewa "degeneratami".
Redaktor łódzkiego tabloidu nie oszczędzał fanów czerwono-biało-czerwonych, ale czy słusznie? Okazuje się, że napisany przez jednego z ojca zawodniczek ŁKS-u list mógł mieć niewiele wspólnego z prawdą. Tak przynajmniej wynika z odpowiedzi jednej z kibicek Widzewa. Jej zdaniem artykuł w "Expressie Ilustrowanym" oczernia społeczność Widzewa, a dodatkowo został zredagowany przez dziennikarza, którego nawet nie było na meczu w Ujeździe.
- Bazujecie na liście, który przysłał wam jeden z rodziców, który pewnie nie mógł pogodzić się z porażką drużyny, w której gra jego córka. To jest prawdziwe dziennikarstwo? Nie będę nikogo tłumaczyć ponieważ całe spotkanie było nagrane i jest dostępne do wglądu dla każdego. Żaden z kibiców, nie używał wulgaryzmów, szczególnie w stronę dzieci! Przestańcie z nas robić niewychowane bydło! - grzmiała fanka Widzewa.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Fabiański: Walka o miejsce w bramce trwa