I liga: Enea Astoria wygrywa thriller. Czwarta z rzędu porażka poznaniaków

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Enea Astoria Bydgoszcz w sezonie 2017/2018
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Enea Astoria Bydgoszcz w sezonie 2017/2018

Mecz Enea Astorii Bydgoszcz z Biofarmem Basket Poznań dostarczył kibicom obu ekip wielkich emocji. Zespoły stworzyły kapitalne, zacięte widowisko, z którego zwycięsko wyszli gospodarze.

Wspaniały doping i wielkie emocje w dreszczowcu. Tak w skrócie można by podsumować ostatni pojedynek 10. kolejki I ligi koszykówki mężczyzn, w którym Enea Astoria pokonała Biofarm Basket. Obie ekipy nie grzeszyły skutecznością i to zarówno jeśli wziąć pod uwagę aspekt rzutów z gry, jak i z linii osobistych. Ale to jednocześnie powodowało, że jedni i drudzy musieli zostawić na parkiecie sporo zdrowia i potu.

Już początek spotkania pokazał, że stanęły naprzeciw siebie dwie równorzędne i wyrównane drużyny. Po 10 minutach było remisowo - po 21. Później to gospodarze przejęli inicjatywę. Podopieczni Konrada Kaźmierczyka zaczęli grać skuteczniej od rywali, do tego solidnie wzmocnili obronę. Z kolei przyjezdni wyraźnie spuścili z tonu, co spowodowało, że musieli po zmianie stron mocno wziąć się do roboty.

Gracze Przemysława Szurka od razu po powrocie na plac gry zabrali się do odrabiania strat. Rywale nie zamierzali jednak wypuścić swojej kilkupunktowej przewagi i przez pewien czas byli w stanie jej bronić. Od stanu 45:38 coś zacięło się jednak w grze Enea Astorii. Poznaniacy to wykorzystali, dogonili przeciwników i po mocnym końcu trzeciej kwarty wyszli na czteropunktowe prowadzenie - 53:49.

Tym samym Biofarm Basket postawił gospodarzy pod ścianą, ale ci szybko otrząsnęli się z marazmu i już do końca mecz był zacięty. Na trochę ponad dwie minuty przed końcem ważną trójką popisał się, nieco zawodzący ostatnio, Paweł Śpica. - Pewność siebie wraca, mam sporo do poprawy w swojej grze, ale trener we mnie wierzy i to jest dla mnie bardzo ważne - powiedział 24-latek, którego rzut w zasadzie okazał się decydującym momentem spotkania.

Bydgoszczanie prowadzili wówczas 67:66, potem udanym wejściem pod kosz popisał się jeszcze Bartosz Pochocki i gospodarze mieli trzy "oczka" więcej. Po drugiej stronie dwa wolne trafił Dawid Gruszczyński, ale to Mikołaj Grod mógł postawić kropkę nad i. Kapitan Enea Astorii dwukrotnie pomylił się jednak z linii osobistych, na 6 sekund przed końcem, wobec czego ostatnie słowo mogło należeć do gości. Gruszczyński miał szansę dać wygraną swojej ekipie, ale nie trafił swojego rzutu, dobitka Mikołaja Kurpisza także okazała się niecelna, co sprawiło, że dwa punkty zostały w grodzie nad Brdą.

Enea Astoria Bydgoszcz - Biofarm Basket Poznań 69:68 (21:21, 19:10, 9:22, 20:15)

Enea Astoria: Śpica 16, Bierwagen 15, Fatz 11, Frąckiewicz 8, Grod 7, Pochocki 7, Barszczyk 5, Korniiets 0, Szyttenholm 0.

Biofarm Basket: Metelski 23, Fiszer 10, Gruszczyński 8, Samsonowicz 8, Struski 7, Wieloch 6, Kurpisz 4, Simon 2, Smorawiński 0.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: mistrz! Jeszcze nikt tak nie wchodził na murawę
[color=#000000]

[/color]

Komentarze (1)
avatar
Andi - Prawdziwy Kibic
12.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Właśnie wróciłem z meczu, co za horror
Brawo ASTA!!!!!!!!!!!!!!!