Przed 20. kolejką zawodnicy z Gliwic zajmowali 4. miejsce, zaś gospodarze z Pruszkowa plasowali się na 11. pozycji w ligowej tabeli. Nic więc dziwnego, że wyraźnymi faworytami środowego spotkania byli goście z Górnego Śląska.
W pierwszych minutach ta różnica potencjałów była widoczna na parkiecie. Koszykarze z Gliwic prezentowali się zdecydowanie lepiej. W czwartej minucie drugiej kwarty wyszli na prowadzenie 37:20. Wydawało się, że spotkanie zakończyło się pogromem. Gospodarze nie potrafili powstrzymać gości, wśród których brylowali Łukasza Ratajczak i Damian Pieloch. Na początku II kwarty legitymowali się, odpowiednio, dorobkiem 11 i 8 punktów.
Ale graczy Znicza to nie załamało. Zawodnicy GTK natomiast nagle się zacięli, przestali trafiać rzuty z taką regularnością jak na początku meczu. Do przerwy gospodarze przegrywali ośmioma punktami. A już w pierwszej minucie trzeciej kwarty zminimalizowali straty do trzech punktów.
Świetna seria Znicza pozwalała przypuszczać, że kwestią czasu będzie odrobienie strat przez podopiecznych Marka Zapałowskiego. I tak się stało po kilku minutach. W czwartej minucie trzeciej odsłony gospodarze wyszli pierwszy raz na prowadzenie. Końcówka kwarty należała jednak do gości, którzy po trzydziestu minutach prowadzili 57:52.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
Ale koszykarze z Pruszkowa po raz kolejny pokazali charakter. Czwartą kwartę rozpoczęli od serii 7:0, za sprawą której wyszli na prowadzenie. Ostatnia kwarta była niezwykle wyrównana. Prowadzenie zmieniało się wielokrotnie, a żaden z zespołów nie wypracował przewagi większej niż 5-punktowej.
Na 46 sekund przed końcem meczu nieznacznie, 72:70, prowadzili goście. Następnie zawodnicy z Gliwic zablokowali rzut Adriana Kordalskiego, ale na ich nieszczęście, nie przejęli piłki. Na 72:72 wyrównał na 21 sekund przed końcem Mikołaj Stopierzyński. Wydawało się, że gliwiczanie będą rozgrywać akcję aż do ostatniej chwili, jednak fatalnie zachował się Kacper Radwański. Gdy do końca spotkania pozostało 16 sekund, rozgrywający do tej pory świetne zawody koszykarz (16 punktów, przy trafionych 5 na 7 rzutach z gry) podał tak niefortunnie, że piłkę przejęli goście. Zaś na dwie sekundy przed ostatnią syreną sfaulowano atakującego kosz Damiana Cechniaka. Środkowy Znicza wykorzystał oba rzuty wolne, dzięki czemu jego zespół zwyciężył 74:72.
To niespodziewane zwycięstwo nad wyżej notowanym rywalem przypomniało sytuację z poprzednich rozgrywek, kiedy to hala w Pruszkowie często była bastionem nie do zdobycia. Czy tak jak w zeszłym roku podopieczni Zapałowskiego awansują do play-offów? Jeśli zagrają z taką wolą walki jak dziś, nie jest to wykluczone.
Znicz Basket Pruszków - GTK Gliwice 74:72 (15:24, 18:17, 19:16, 22:15)
Znicz Basket: Cechniak 18, Madziar 16, Kordalski 13, Stopierzyński 10, Cetnar 6, Paszkiewicz 6, Tokarski 4, Ornoch 1, Kierlewicz 0
GTK: Ratajczak 19, Radwański 16, Pieloch 13, Zmarlak 9, Dziemba 7, Filipiak 4, Jędrzejewski 2, Weselak 2, Podulka 0, Rutkowski 0, Salamonik 0.