Gospodarze nieźle rozpoczęli spotkanie, szybko uzyskując prowadzenie 7:0. Później jednak gra nie układała się tak dobrze dla podopiecznych Marka Zapałowskiego. U graczy z Pruszkowa widać było coraz więcej nerwowości, a goście stopniowo odrabiali straty. Na minutę i 55 sekund przed końcem pierwszej odsłony wyszli nawet po raz pierwszy w meczu na jednopunktowe prowadzenie. W końcówce Znicz wypracował minimalną przewagę, której jednak nie utrzymał do końca I kwarty lesznianie wyrównali na 18:18 rzutem równo z syreną.
O ile w w pierwszych dziesięciu minutach meczu gospodarze nie prezentowali się momentami bardzo przyzwoicie, tak o drugiej kwarcie będą musieli jak najszybciej zapomnieć. Pruszkowianie zdobyli w niej tylko 3 punkty (2 z gry). Przez niemal całą kwartę wyglądali bezradnie, nie potrafili skonstruować skutecznych akcji. Moment słabości bezlitośnie wykorzystali goście z Leszna. Ich ataki były skuteczne, a w obronę Znicza niekiedy wchodzili niczym nóż w masło. Choć ataki Jamalex Polonii napędzali w I połowie przede wszystkim obwodowi: Jakub Koelner (9 pkt do przerwy) i Stanfred Sanny (8 pkt w pierwszych 20 minutach meczu), główna przewaga gości zaznaczyła się przede wszystkim pod koszami. Zarówno w zbiórkach (25:16) jak i w punktach uzyskanych w tej części parkietu (20:10).
ZOBACZ WIDEO Manchester United przegrywa, ale i tak jest w finale - zobacz skrót meczu z Hull [ZDJĘCIA ELEVEN]
Gospodarze nie stracili jednak wiary w dobry wynik i drugą połowę rozpoczęli z animuszem. Za sprawą akcji Paszkiewicza, Cechniaka i Stopierzyńskiego pruszkowianie w ciągu zaledwie kilku minut zmniejszyli straty do 9 "oczek". Przytomnością wykazał się trener gości, Łukasz Grudniewski, który widząc oszołomienie swoich zawodników, poprosił o przerwę na żądanie. Później gra się już wyrównała, po trzeciej kwarcie Jamalex Polonia prowadziła 52:40. W ostatnich dziesięciu minutach obraz gry się nie zmienił, goście z Leszna odnieśli pewne zwycięstwo 67:56
Dla triumfatorów najwięcej, 16 punktów zdobył Tomasz Stępień, duży impuls z ławki dał niemniej zwycięzcą dzisiejszego spotkania jest przede wszystkim kolektyw. Gra zespołu Łukasza Łukasza Grudniewskiego nie opierała się na indywidualnych popisach - każdy z zawodników znał swoją rolę, potrafił zdobyć punkty. Drużyna Jamalex Polonia 1912 Leszno, beniaminek I ligi, dzisiejszym zwycięstwem pokazała, że głośno puka do play-offów I ligi.
A Znicz? Tradycyjnie najlepiej spisali się Damian Cechniak (choć i on nie ustrzegł się kilku prostych błędów, jak choćby nietrafienie do kosza w czystej sytuacji) i Damian Tokarski, którzy zdobyli odpowiednio 18 i 16 punktów. Nieźle zagrał również Stopierzyński (uzyskał 13 "oczek". Trudno jednak zwyciężać, kiedy wspomniana trójka nie otrzymuje wsparcia od kolegów. Źle spisała się choćby dwójka młodych wychowanków Polonii Warszawa; Adrian Kordalski i Michał Kierlewicz. Młodzi obwodowi nie zdobyli dziś ani jednego punktu. Dzisiejsza porażka z zespołem ze środka tabeli komplikuje szanse podopiecznych Marka Zapałowskiego na awans do fazy play-off. Jeśli pruszkowianie chcą znaleźć się w czołowej ósemce, muszą zacząć grać jako zespół, gdzie każdy z zawodników może wnieść coś i w ataku, i w obronie.
Znicz Basket Pruszków - Jamalex Polonia 1912 Leszno 56:67 (18:18, 3:18, 19:16, 16:15)
Znicz Basket: Cechniak 18, Tokarski 16, Stopierzyński 13, Paszkiewicz 3, Cetnar 2, Madziar 2, Szwed 2, Kierlewicz 0, Kordalski 0, Ornoch 0, Rajkowski 0
Jamalex Polonia: Stępień 16, Koelner 13, Kiwilsza 10, Rostalski 8, Sanny 8, Kulon 6, Milczyński 6, Malona 0, Trubacz 0.