W sobotni wieczór meritumkredyt Pogoń odniosła bardzo cenne, wyjazdowe zwycięstwo (76:53) nad ACK UTH Rosą w meczu szesnastej kolejki pierwszej ligi mężczyzn. Nie podzieliła więc losu Spójni Stargard i Sokoła Łańcut - dwóch najsilniejszych obecnie drużyn na zapleczu ekstraklasy, które jeszcze przed zakończeniem 2016 roku poległy w Hali Sportowej UTH.
Mówi się, że podróż do Radomia jest dla zawodników zespołu z Prudnika najtrudniejszą. Na domiar złego, przed spotkaniem z rezerwami wicemistrzów Polski los nie oszczędzał podopiecznych Tomasza Michalaka. - Na pewno nie byliśmy wypoczęci. Można powiedzieć, że wygrało doświadczenie z determinacją, bo ten tydzień był dla nas strasznie dziwny. Czasami trenowaliśmy nawet w "siódemkę". Czterech zawodników, łącznie z Mroczkiem-Truskowskim, dopadły jakieś mikrourazy, kontuzje, i na parkiecie pojawiło się dwóch juniorów, którzy normalnie z nami nie grają, w tym jeden fajnie zafunkcjonował - przybliżył sytuację na treningach poprzedzających podróż na Mazowsze Paweł Bogdanowicz.
- Do tego przed wyjazdem w piątek zepsuły się dwa autokary, pojechaliśmy dopiero trzecim trzy godziny później, a w Radomiu byliśmy na godzinę 23:30. W sobotę zepsuł się ten trzeci autokar, więc do Prudnika wracaliśmy busem. Wszyscy byli tymi wszystkimi sytuacjami, delikatnie mówiąc, mocno zdenerwowani - kontynuował skrzydłowy, który zdobył osiem punktów.
Po raz drugi z rzędu wygrał w Radomiu. W poprzednim sezonie, także w barwach Pogoni, wywiózł wraz z zespołem zwycięstwo 78:71. Prudniczanie zajmują obecnie czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem 27 punktów i bilansem 11-5.
ZOBACZ WIDEO Skromne zwycięstwo Romy, czyste konto Szczęsnego. [ZDJĘCIA ELEVEN]