Przed meczem z AZS-em Koszalin, Artur Gronek, szkoleniowiec Stelmetu BC Zielona Góra, mówił wprost: straty i kiepska obrona są naszymi największymi mankamentami.
W rozmowie z WP SportoweFakty przedstawił nawet dokładne wyliczenia. W PLK zespół ma licznik ustawiony na maksymalnie 10 strat i 68 punktów straconych.
Jak wyszło w Koszalinie? Zespół co prawda popełnił 14 strat, ale za to zatrzymał miejscowy AZS na 58 punktach. Takie cyfry cieszą 31-letniego szkoleniowca Stelmetu BC.
- Gratulacje dla mojego zespołu za walkę i zaangażowanie. Uważam, że rozegraliśmy całkiem niezłe zawody. Zwycięstwa na wyjeździe zawsze podbudowują drużynę. Cieszę się, że graliśmy zespołowo w ataku. Mieliśmy 16 asyst i tylko 14 strat. To nie są złe wskaźniki. Zawodnicy przez 40 minut mieli chłodne głowy, podejmowali dobre decyzje - podkreśla Gronek.
ZOBACZ WIDEO Czesław Lang: Dzięki Tour de Pologne promujemy Polskę (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Początek meczu nie był jednak najlepszy w wykonaniu Stelmetu BC, który po kilku minutach przegrywał 6:17. Zielonogórzanie obudzili się. Goście zaczęli prezentować się coraz lepiej. Od tego stanu goście z Winnego Grodu zdobyli 15 punktów, tracąc zaledwie dwa "oczka". To pozwoliło podopiecznym Gronka wyjść na prowadzenie.
- AZS postawił trudne warunki. To nie był łatwy mecz dla nas. Koszalinianie grali twardo w obronie, walczyli na tablicach. Dowód? 11 zebranych piłek w ataku. To trzymało ich w grze - zauważa szkoleniowiec mistrza Polski.
Z bardzo dobrej strony pokazał się Vladimir Dragicević, który zdobył 21 punktów (9/11 z gry). Swoje dorzucił także coraz lepiej prezentujący się Armani Moore, autor 10 "oczek".
Stelmet BC nie ma za wiele czasu na odpoczynek. Już we wtorek zielonogórzanie we własnej hali zmierzą się z AEK Ateny w ramach Basketball Champions League.