W sezonie 2013/14 na zapleczu ekstraklasy Adam Lisewski był jednym z najlepszych podkoszowych w całej lidze. Przede wszystkim bardzo wszechstronnym. Zdobywał dla SIDen-u Toruń średnio 7,3 punktu, gwarantował co mecz prawie 7 zbiórek oraz aż 3,4 asysty i 1,4 bloku. Szczególnie statystyka asyst jest godna podkreślenia, bo takie wskaźniki osiągają najczęściej rozgrywający. W tamtych rozgrywkach dokładnie tyle samo mieli choćby Łukasz Pacocha czy Jan Grzeliński.
Toruński klub był wówczas niemal murowanym faworytem do awansu, ale na parkiecie nie zdołał go wywalczyć, jednak sezon później i tak zagrał w Tauron Basket Lidze. Lisewski w 20 rozegranych meczach notował średnio zaledwie 1,4 punktu i 2,2 zbiórki. Kolejny rok był dla podkoszowego jeszcze gorszy. Przez cały sezon zagrał zaledwie w 5 spotkaniach, a łącznie na parkiecie spędził 22 minuty. Już wtedy pojawiły się pogłoski o jego ewentualnym wypożyczeniu do Noteci, jednak wtedy nie doszło to do skutku.
Inowrocławski klub wobec odejścia do Polpharmy Starogard Gdański Karola Michałka, niejako zmuszony był poszukać innej opcji pod kosz. Wcześniej Noteć zakontraktowała na pozycje 4-5 Mikołaja Groda i Marcina Kowalewskiego. Dołączenie do tych graczy Lisewskiego sprawia, że inowrocławianie w strefie podkoszowej powinni być bardzo mocni - o ile oczywiście były już gracz Polskiego Cukru Toruń nadal będzie prezentował taką formę, w jakiej znajdował się, kiedy opuszczał I ligę.
Wiadomo ponadto, że Noteć w dalszym ciągu poszukuje zawodnika na pozycję numer 1. Jak na razie jedynym zakontraktowanym rozgrywającym jest bowiem Kamil Maciejewski, bowiem umowy na kolejne rozgrywki nie zdecydował się przedłużyć Aleksander Filipiak.
ZOBACZ WIDEO Rio 2016: Fawele, czyli ciemna strona Brazylii (źródło TVP)
{"id":"","title":""}