To był bardzo nerwowy wieczór dla miłośników koszykówki na Kociewiu, gdyż drużyna gospodarzy zafundowała im prawdziwy horror. Ekipa Startu Lublin, outsidera Tauron Basket Ligi postawiła się Polpharmie, co więcej - była o trzy sekundy od sensacyjnego zwycięstwa, kiedy za trzy punkty trafił Serb Marko Popović. O końcowych losach meczu i dwunastym triumfie biało-niebieskich w rozgrywkach przesądził Johnny Dee, niesamowitym rzutem z połowy boiska.
- Spodziewałem się, że Start Lublin postawi tak ciężkie warunki - komentuje Mindaugas Budzinauskas. - Jeszcze przed meczem rozmawiałem z moim asystentem trenerem Jarosławem i tak myśleliśmy sobie, że to będzie bardzo trudne spotkanie. Przygotowaliśmy się do niego, dużo rozmawialiśmy. To już była nasza czwarta gra w krótkim odstępie czasu, co dwa albo trzy dni. Zespół oddał swoje wszystkie siły. To łatwo mówić, co zrobili tak, a co inaczej, ale ja dobrze wiem, że drużyna była bardzo zmęczona. Teraz na szczęście czeka nas jeszcze jeden mecz i mam nadzieję, że znajdziemy jeszcze na niego jakieś rezerwy i wygramy - dodaje.
Po środowej wygranej podopiecznych Mindaugasa Budzinauskasa czekać będzie jeszcze wyjazd do Wrocławia. W przypadku pokonania WKS Śląska, starogardzianie awansować mogą nawet na 11. lokatę w tabeli, jeżeli do tego AZS Koszalin nie upora się Energą Czarnymi Słupsk. Ten końcowy wynik będzie wielką zasługą litewskiego szkoleniowca, który w grudniu przejął schedę po Dariuszu Szczubiale. Klub znajdował się wówczas w fatalnej sytuacji, gdyż groził mu nawet spadek z ligi. Na efekty pracy nowego trenera kibice nie musieli jednak długo czekać. Farmaceuci z każdym kolejnym występem prezentowali się zdecydowanie lepiej i zabrakło im bardzo niewiele, aby powalczyli nawet o awans do fazy play-off. Działacze Polpharmy Starogard Gdański docenili pracę Budzinauskasa i przedłużyli z nim kontrakt również na następne zmagania.
- Przyjechałem, by pomóc zawodnikom, ja nie gram w obronie, nie rzucam punktów - śmieje się Budzinauskas. - Mogę się tylko cieszyć, że z tym zespołem znalazłem wspólny język, moi gracze robili to, czego chciałem i nigdy nie było żadnych problemów. Praca z nimi była przyjemnością i to są właśnie jej efekty - podkreśla.
- Gdy tutaj trafiłem, te pierwsze siedem, osiem ekip za daleko nam uciekło - wspomina Litwin. - Później nawet nie myśleliśmy o tym, aby zagrać w play-offach. Po prostu każdy mecz chcieliśmy wygrać. Uważam, że ta druga część sezonu jest bardzo udana. Może żałuję, że nie będziemy grać dalej, ale wydaje mi się, że teraz prezentowaliśmy się na poziomie tych drużyn z ósemki i na pewno mamy jakąś swoją satysfakcję - twierdzi popularny "Metaxa".
Do rozpoczęcia sezonu 2016/2017 Tauron Basket Ligi pozostało jeszcze mnóstwo czasu, apetyty fanów w Starogardzie Gdańskim wzrosły jednak po świetnej drugiej rundzie w wykonaniu ich ulubieńców. Wierzą oni, iż za kilka miesięcy znów będą świadkami wielkich emocji, porównywalnych do tych, które zapewnili im Johnny Dee, Marcin Flieger czy też Michael Hicks. Trener Mindaugas Budzinauskas również ma nadzieję, że uda mu się zatrzymać w składzie jak największą liczbę podopiecznych, ale zdaje sobie sprawę, że może nie być to takie proste.
- Chciałbym zatrzymać jak najwięcej zawodników, bo pokazali oni, że mają potencjał, aby grać z najlepszymi drużynami - zaznacza Budzinauskas. - Będziemy z każdym rozmawiać, ale też zobaczymy na ilu nas stać, bo wszyscy dobrze wiedzą, że chodzi o sprawy finansowe. Wielu z graczy zagrało bardzo dobry sezon i każdy z nich będzie bardzo ciekawy na tym rynku. - kończy.