Choć Śląsk Wrocław rozpoczął derbowe starcie z PGE Turowem od straty jedenastu punktów z rzędu, to wraz z upływem czasu był wstanie postawić się wyżej notowanym rywalom. Po celnym rzucie Macieja Krakowczyka na nieco ponad minutę przed końcem trzeciej kwarty trójkolorowi tracili do zgorzelczan tylko jeden punktów. W decydujących minutach zabrakło im jednak atutów, by pokonać aktualnych wicemistrzów Polski.
- Po raz pierwszy, od kiedy jestem trenerem Śląska zdarzyło się, że zagraliśmy tylko polskimi zawodnikami. To właśnie nasi młodzi gracze mieli wpływ na to, co działo się w tym spotkaniu - mówił po ostatnim gwizdku trener Emil Rajković.
Wspomniany już 19-letni Krakowczyk spędził na parkiecie nieco ponad 16 minut i w tym czasie zapisał na swoim koncie 4 punkty oraz 8 zbiórek. Swoją szansę otrzymał także jego rówieśnik – Filip Pruefer, ale ten zapisał się w meczowym protokole tylko za sprawą popełnienia jednego przewinienia. Nieco ponad minutę zagrał też Wojciech Jakubiak. Najlepiej spisał się natomiast bardziej doświadczony duet Jankowski-Chanas, którzy zaaplikowali rywalom ze Zgorzelca łącznie 41 punktów. Z gry wyłączony z powodu kontuzji był Denis Ikovlev.
- Chciałem podziękować moim podopiecznym za to, że walczyli do końca i zagrali na miarę swojego potencjału. Choć nie udało się wygrać, to pozostawili na parkiecie całe swoje serce - kontynuował szkoleniowiec WKS-u.
Macedończyk zadowolony był nie tylko z postawy swoich graczy, ale także z atmosfery jaka tego dnia panowała w PGE Turów Arenie. Derbom, niezależnie od dyspozycji obu zespołów, zawsze towarzyszą bowiem spore emocje.
- Bardzo podobała mi się atmosfera na trybunach. Zostaliśmy miło przywitani przez zgorzeleckich kibiców i nie był to pierwszy raz dlatego chciałbym im za to podziękować. Jestem wdzięczny także naszym wiernym fanom, którzy pojawili się na meczu. Wspierają nas i są z nami nawet wtedy, gdy nie radzimy sobie najlepiej - dodawał Rajković.