Czarni rozstrzelali Wilki Morskie w drugiej połowie!

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Koszykarze Energi Czarnych Słupsk fantastycznie spisali się w trzeciej kwarcie, która miała decydujący wpływ na losy meczu. Goście nie tylko odrobili straty, ale wyszli na prowadzenie i utrzymali je do końca.

Szczecinianie niedawno dokonali korekty w składzie. Zrezygnowali z usług zawodzącego Koriego Luciousa i sprowadzili dobrze znanego w naszym kraju Russella Robinsona, który w przeszłości reprezentował zielonogórski Stelmet. 29-letni Amerykanin w niezłym stylu powrócił do Tauron Basket Ligi, choć jego skuteczność pozostawiała sporo do życzenia.

Robinson, podobnie zresztą jak cała drużyna Wilków Morskich, miał udany początek. Doświadczony koszykarz trafiał, a gospodarze objęli prowadzenie i w pewnym momencie mieli nawet pięć punktów przewagi nad zespołem ze Słupska. To była zasługa nie tylko Amerykanina. Oprócz niego duże zagrożenie stanowił Paweł Kikowski.

Podopieczni Marka Łukomskiego nie wytrwali jednak długo na prowadzeniu. Energa Czarni w końcu poprawili się w ofensywie. W ich szeregach pierwsze skrzypce odgrywał nie kto inny jak Jerel Blassingame, wspierany w pierwszej odsłonie przez Justina Jacksona. Wprawdzie drużyna Donaldasa Kairysa nie zdołała objąć prowadzenia, ale wyraźnie się zbliżyła.

Zresztą w drugiej odsłonie kilkakrotnie dochodziło do zmian na prowadzeniu. Przyjezdni w pewnym momencie również dopięli swego, ale Wilki Morskie zareagowały wręcz natychmiastowo i przywróciły poprzedni stan. W każdym razie mecz był bardzo wyrównany i nic nie wskazywało na to, by jedna ze stron zdołała odskoczyć.

Niemniej właśnie tak się stało. Po przerwie z wielką werwą do ataku przystąpili słupszczanie. Już pierwsze akcje w ich wykonaniu były bardzo udane. Koszykarze Energi Czarnych trafili cztery "trójki" z rzędu! Na dodatek przez blisko 3,5 minuty swojego dorobku nie powiększyli gospodarze. Nic dziwnego, że "Czarne Pantery" odskoczyły.

Impas Wilków Morskich nie trwał wiecznie, ale nawet po przełamaniu wciąż ton rywalizacji nadawali słupszczanie. Przede wszystkim nie do zatrzymania był zagraniczny zaciąg z Blassingamemem na czele. Amerykański rozgrywający nie tylko trafiał, ale też zbierał czy asystował. Prawdę mówiąc niewiele mu zabrakło, żeby zanotować w tym meczu triple-double, gdyż zakończył starcie z dorobkiem 18 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst.

W ostatniej odsłonie zawodnicy Kairysa kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Gospodarze naciskali, dwoił i troił się Paweł Kikowski, ale to wciąż było za mało na zniwelowanie deficytu. Energa Czarni prezentowali się zbyt dobrze w ofensywie, w efekcie to oni sięgnęli po zwycięstwo.

King Wilki Morskie Szczecin - Energa Czarni Słupsk 81:93 (17:14, 16:17, 21:34, 27:28)

King Wilki Morskie: Kikowski 23, Robinson 19, Leończyk 11, Gaines 7, Nowakowski 7, Majewski 5, Nowakowski 5, Aiken 4, Nikolić 0.

Energa Czarni: Blassingame 18, Campbell 15, Surmacz 13, Mbodj 11, Harper 11, Seweryn 9, Mokros 8, Jackson 8, Borowski 0.

Źródło artykułu: