Do składu Biało-Czerwonych wrócił Marcin Gortat. W piątek lider naszej drużyny nie zagrał, bo taką decyzję podjął trener Mike Taylor. - Marcin jest zdrowy. Chcieliśmy, aby odpoczął. Poza tym budujemy zespół. Nie chcemy się opierać na konkretnym zawodniku. Dajemy wszystkim pewność siebie - tłumaczył amerykański szkoleniowiec.
Jego podopieczni w pierwszej połowie prezentowali się jednak fatalnie. Reprezentanci Polski słabo bronili, ale jeszcze większą bolączką była ofensywa. Nasi koszykarze gubili się zwłaszcza w ataku pozycyjnym. Nie udawało nam się również przebić skutecznie do strefy podkoszowej, pudłowaliśmy rzuty wolne. Krótko mówiąc, wyglądało to bardzo źle. Na domiar złego w końcówce drugiej kwarty Biało-Czerwoni stanęli w miejscu i pozwolili rywalowi zanotować znakomitą serię 16:0.
[ad=rectangle]
To, co nam nie wychodziło, nieźle funkcjonowało u Niemców, którzy przystąpili do tego starcia bez Dennis Schrödera (w piątkowym meczu z Łotwą zdobył aż 22 punkty). Zawodnicy Chrisa Fleminga z łatwością przepychali się pod kosz. Zresztą nie do zatrzymania był Tibor Pleiss. 25-letni środkowy już w pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 10 punktów. Z czasem dołączyli do niego inni koszykarze, w efekcie nasi zachodni sąsiedzi złapali wiatr w żagle.
Polacy byli zagubieni i znaleźli się w poważnych tarapatach. Co prawda Mateusz Ponitka pod koniec dał pozytywny impuls, agresywnie broniąc i zdobywając punkty, które pozwoliły nieco zmniejszyć stratę, ale to było zdecydowanie za mało. W tej części zawodzili nasi wysocy zawodnicy, którzy zdobyli... pięć "oczek". Wszystkie były dziełem Gortata.
Po wznowieniu gry podopieczni Taylora wcale nie rzucili się do gardła przeciwnikowi. Wprost przeciwnie. Nasza skuteczność nie była może dramatyczna, bo trafiali Aaron Cel, Adam Waczyński czy Ponitka, ale... wciąż szwankowała defensywa. Niemcy z łatwością powiększali swój dorobek i trzymali nasz zespół na dystans.
Sytuacja uległa zmianie dopiero pod koniec trzeciej odsłony. Wówczas Biało-Czerwoni się ożywili i dzięki Gortatowi zbliżyli się na odległość dziewięciu punktów. Co więcej, na początku ostatniej partii Polacy zadali kilka kolejnych ciosów i wydawało się, że rywal jest już niemal na wyciągnięcie ręki.
Tyle że na posterunku był Dirk Nowitzki. Największa gwiazda reprezentacji Niemiec nie zawiodła i w trudnym momencie wzięła na siebie ciężar za zdobywanie punktów. Doświadczony koszykarz trafił dwukrotnie z dystansu i po raz kolejny postawił nas pod ścianą. Kolejne próby zniwelowania strat również zostały stłamszone, w efekcie to gospodarze sięgnęli po zwycięstwo.
To druga wygrana ekipy Fleminga podczas turnieju w Hamburgu i pierwsza porażka Biało-Czerwonych. W niedzielę Niemcy zagrają z Turcją, zaś Polacy (początek o godz. 17.30) zmierzą się z Łotyszami.
Niemcy - Polska 82:69 (22:19, 21:12, 15:17, 23:21)
Niemcy: Nowitzki 18, Pleiss 16, Zipser 12, Schaffartzik 9, Giffey 7, Voigtmann 6, Benzing 3, Gavel 3, King 3, Vargas 3, Lo 2, Kadda 0.
Polska: Gortat 14, Ponitka 10, Slaughter 8, Koszarek 8, Cel 7, Waczyński 7, Zamojski 5, Gruszecki 4, Berisha 3, Karnowski 3, Kulig 0, Czyż 0.
#dziejesiewsporcie: Świetny gol kuzyna Messiego
Lubię Cię Marcinie G., naprawdę lubię, jesteś sympatyczny koleś i za to że coś robisz z tymi dzieciakami w tym naszym kraju, nikt tyle nie robił Czytaj całość