Najprostszą decyzją dla Mike'a Taylora było skreślenie z listy Michała Chylińskiego. Były już zawodnik PGE Turowa Zgorzelec nabawił się kontuzji pachwiny i przez najbliższe 10-14 dni nie będzie zdolny do zajęć. Nie ma też pewności, że gracz od razu wejdzie do treningu i będzie w 100 procentach przygotowany. Amerykański szkoleniowiec nie chciał ryzykować.
[ad=rectangle]
- Do ostatniej chwili czekaliśmy z decyzją w sprawie Michała Chylińskiego. Próbował on walczyć i trenować nawet z kontuzją, ale nie chcieliśmy ryzykować. Razem doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie, jak Michał odpocznie, przejdzie rehabilitację i przygotowuje się do sezonu w lidze niemieckiej - podkreśla Mike Taylor.
Rywalizację na obwodzie przegrał z kolei Michał Sokołowski, zawodnik Rosy Radom, dla którego był to pierwszy kontakt z seniorską kadrą. Popularny "Sokół" wystąpił w dwóch meczach przeciwko Czechom, ale nie otrzymał w nich dużej liczby minut. O jego braku w reprezentacji zadecydowało doświadczenie. Mimo wszystko Mike Taylor wiąże z nim duże nadzieje w przyszłości.
- Sokołowski zrobił na mnie duże wrażenie. Dla tego młodego i utalentowanego zawodnika doświadczenie z pierwszego etapu przygotowań może być takim "pierwszym krokiem" do kadry. Michał trenował z dużą energią, co zauważył cały sztab szkoleniowy. Postawiliśmy jednak na trochę bardziej doświadczonych zawodników. Jestem przekonany, że czeka go świetlana przyszłość z Rosą Radom i reprezentacją Polski - zauważa Amerykanin.
Mike Taylor przyznaje, że najtrudniejszą decyzją było rozstanie się z Robertem Skibniewskim, który w minionym roku był bardzo ważną postacią w kadrze. Udowodnił, że zasługuje na miejsce w reprezentacji. - W ostatnim sezonie reprezentacyjnym "Skiba" bardzo nam pomógł. Dzięki niemu możemy pojechać na EuroBasket. Wykonał świetną pracę w trudnym momencie dla nas. Mimo że nie grał on przez kilka miesięcy, nie wyobrażałem sobie sytuacji, żeby go nie powołać. Zasłużył na szansę - podkreśla Amerykanin.
Teraz jednak do zespołu dołączyli Łukasz Koszarek i A.J. Slaughter i to na nich postawił amerykański szkoleniowiec. - Decyzja o Robercie Skibniewskim była bardzo trudna, ponieważ ma on ogromne koszykarskie IQ, a zarazem spore umiejętności organizacyjne, przywódcze. Jest prawdziwym generałem parkietu. Nie byłoby nas teraz tutaj, gdyby nie jego pomoc ostatniego lata. Skibniewski myśli o koszykówce na bardzo wysokim poziomie i ma potencjał, aby w przyszłości stać się wielkim trenerem. Bardzo lubiłem pracę z nim. Jest gotowy na świetny sezon w Anwilu - komentuje Taylor.