PGE Turów zagra ze Stelmetem o złoto!

PGE Turów po emocjonującym starciu wyszarpał trzecie zwycięstwo nad Energą Czarnymi, w efekcie zagra o kolejne mistrzostwo Polski. Natomiast słupszczanom pozostaje walka o brązowy medal.

Obrońcy tytułu dopięli swego. Drużyna Miodraga Rajkovicia wygrała serię już w czterech meczach, choć początkowo wydawało się, że czeka ich znacznie trudniejsza przeprawa. Energa Czarni - pomimo nieobecności Karola Gruszeckiego - potrafili ich stłamsić w pierwszym starciu. Słupszczanie nie zdołali jednak pójść za ciosem, wykorzystać chociażby przewagi własnego parkietu, więc to musiało się dla nich źle skończyć.
[ad=rectangle]
Trener Donaldas Kairys nie tylko nie mógł skorzystać z Gruszeckiego, ale w dodatku zawiódł w ostatnich dwóch meczach lider - Jerel Blassingame. Amerykanin świetnie spisywał się w ćwierćfinałowej serii, ale na tle mistrza Polski nie powalił. 33-letni zawodnik zaliczył co prawda aż dziewięć asyst, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, aby zanotował udany występ.

To miało spory wpływ na postawę Energi Czarnych, którzy w dodatku mieli ogromne problemy z przewinieniami. Słupszczanie mieli w tym meczu fragment niezłej gry, pokazali też charakter, bo do samego końca próbowali odrobić straty, ale przy tylu pudłach i tak wyraźnie przegranej walce w strefie podkoszowej ciężko było mówić o wygranej. Koszmarnie wypadł Michał Nowakowski. 26-letni Polak był nie do zatrzymania w poprzednim starciu, ale tym razem trafił zaledwie 2 z 13 rzutów z gry.

Zdeterminowany PGE Turów osiągnął cel po znakomitym finiszu. Obrońcy tytułu nie zdołali wygrać tak pewnie jak w poprzednim starciu, ale nie ulega wątpliwości fakt, że zgorzelczanie w całej serii byli lepsi od swojego rywala. Ich atutem była szersza ławka oraz dobry mecz w wykonaniu Polaków. Double-double zanotował Damian Kulig (14 punktów, 11 zbiórek), a najskuteczniejszym graczem - razem z dwoma innymi zawodnikami - był Filip Dylewicz.

Po raz kolejny nagannie zachował się Mardy Collins. Zawodnik zgorzeleckiej drużyny w pewnym momencie mocno uderzył w twarz Jarosława Mokrosa, którego aż odrzuciło do tyłu. Amerykanin nie został jednak ukarany faulem dyskwalifikującym, dlatego śmiało można powiedzieć, że w tej sytuacji nie popisali się też sędziowie.

W play-off nie doszło zatem do sensacji. Ziścił się najbardziej prawdopodobny scenariusz - PGE Turów i Stelmet od początku były uważane za zdecydowanie najlepsze drużyny i potwierdziły to w poprzednich etapach. Obie drużyny napotkały na opór ze strony rywali, ale przegrały po zaledwie jednym meczu.

Energa Czarni o brąz zagrają z Rosą Radom. Obie ekipy dobrze wypadły w ćwierćfinale, ale w kolejnym etapie trafiły na zespoły ze znacznie wyższej półki.

Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec 76:79 (20:26, 22:16, 16:9, 18:28)

Energa Czarni: Shiloh 22, Mokros 19, Pasalić 14, Eziukwu 8, Borowski 6, Nowakowski 6, Blassingame 1, Cesnauskis 0.

PGE Turów: Kulig 14, Collins 14, Dylewicz 14, Czyż 9, Jaramaz 8, Chyliński 7, Natiażko 6, Taylor 5, Moldoveanu 2.

Stan rywalizacji: 3-1 dla PGE Turowa

#dziejesiewsporcie: Lewandowski zagrał główną rolę w reklamie

Źródło artykułu: