Trener Miodrag Rajković nie mógł skorzystać w meczu z King Wilkami Morskimi Szczecin z usług zawieszonego Mardy'ego Collinsa. Swoje problemy kadrowe mieli jednak również gospodarze i ostatecznie przegrali z PGE Turowem Zgorzelec 88:94.
[ad=rectangle]
- To był dla nas ciężki mecz, ale to nic dziwnego - w końcu graliśmy przeciwko mistrzowi Polski. Niestety, dzień przed pojedynkiem dowiedzieliśmy się, że Marcin Flieger nie będzie mógł zagrać, a to dla nas poważne osłabienie. W końcu na pozycji numer jeden zostaliśmy tylko z jednym zawodnikiem - powiedział tuż po zakończeniu stracia trener King Wilków Morskich, Mihailo Uvalin, który po spotkaniu starał się uwypuklić i dobre, i złe strony w grze jego podopiecznych.
- Mimo tych okoliczności, zawodnicy dali z siebie wszystko, co mogli. I to mnie cieszy. Z drugiej strony jednak nie ustrzegli się błędów: dużo było straconych piłek, dużo niepotrzebnych, nieprzygotowanych rzutów - dodał Serb.
Pomimo porażki, zawodnicy ze Szczecina mogą być zadowoleni. Przegrana z mistrzem Polski różnicą zaledwie sześciu oczek, a przy tym wyrównana walka przez całe spotkanie to powody do optymizmu. Przed zespołem Uvalina jeszcze dwa spotkania, oba z innym beniaminkami (Wikaną Start Lublin i MKSem Dąbrowa Górnicza), więc szansa na pozytywne zakończenie rozgrywek jest realna.
- Szkoda tego meczu, bo jedna-dwie udane akcje w ataku mogły zmienić wynik starcia. PGE Turów ma jednak bardzo dużo jakości indywidualnej i to wykorzystali. Chcę powiedzieć, że gdybyśmy tak jak dzisiaj, zagrali na takim samym poziomie w innych meczach z zespołami, które są mniej więcej na naszym poziomie, wówczas mielibyśmy jedno-dwa zwycięstwa więcej - stwierdził trener Wilków Morskich.
Uvalin zwrócił również uwagę na ciekawą rzecz. Mianowicie, w spotkaniach z drużynami z czołówki szczecinianie prezentowali się w ostatnim czasie lepiej, niż w pojedynkach z rywalami o słabszym potencjale. - Kiedy mieliśmy presję, wówczas zawsze grało nam się bardzo ciężko i nic nie wychodziło. Mówię o meczach z rywalami, którzy teoretycznie są w naszym zasięgu. Kiedy jednak nie mieliśmy presji, czyli w meczach ze Stelmetem i PGE Turowem, wówczas graliśmy naprawdę dobrze. I tak było cały sezon, ale to normalne. W następnym roku będzie lepiej - zakończył opiekun drużyny.