W poniedziałek La'Marshall Corbett powiedział w rozmowie z naszym portalem, iż przed meczem z Polfarmexem Kutno nie zdawał sobie sprawy z rangi pojedynku z lokalnym rywalem. Jak się okazuje, czym dla obu miast jest koszykarska rywalizacja nie wiedział także William Franklin.
[ad=rectangle]
- Nie miałem pojęcia o tym, że to jest takie ważne, że aż nosi nazwę "święta wojna". Dopiero po meczu ktoś nas o tym uświadomił, więc świetnie, że udało się wygrać tę bitwę. Zespół zagrał dobrze jako całość i stąd to zwycięstwo w meczu, który jest bardzo ważny dla całego Torunia - mówi rozgrywający toruńskiego klubu.
Polski Cukier zdominował spotkanie niemalże od samego początku. Polfarmex prowadził tylko w pierwszych minutach, ale już po pierwszej kwarcie goście byli w lepszej sytuacji (16:13), którą w następnych etapach stopniowo poprawiali. Ostatecznie wywieźli z trudnego terenu wygraną 80:70.
[i]
- Wygraliśmy ten mecz defensywą. Wiedzieliśmy, że musimy grać razem i bardzo spokojnie. Wierzyliśmy w siebie i w to, że jesteśmy w stanie ograć rywala i wygrać na wyjeździe. W szatni powiedzieliśmy sobie, że teraz, w drugiej części meczu, musimy być jeszcze bardzo skoncentrowani i nie pozwolić sobie na żadne rozluźnienie. Mamy za sobą trudny czas, więc dla nas każde zwycięstwo jest podwójnie ważne -[/i] twierdzi Franklin.
Na przełomie listopada i grudnia Polski Cukier przegrał siedem kolejnych spotkań. Dzięki dwom zwycięstwom z rzędu odbił się trochę i obecnie ma tylko jedną wygraną mniej, niż wspomniany Polfarmex czy Anwil, z którym zresztą zagra w nadchodzący weekend.
- Tamte porażki były dla nas bardzo ciężkie. W meczu z Polfarmexem też nie było łatwo w końcówce, gdy rywal był już bardzo blisko, ale w trudnym momencie utrzymaliśmy koncentrację, nie panikowaliśmy i wygraliśmy mecz. Dość już porażek. Musimy koncentrować się na tym, co możemy zrobić w przyszłości, a nie zajmować się przeszłością - dodaje Franklin, który starcie w Kutnie zakończył z dorobkiem 13 punktów (5/13 z gry), siedmiu zbiórek, siedmiu asyst, pięciu fauli wymuszonych i czterech przechwytów (także czterech strat).
- Zagrałem niezły mecz. Nie ustrzegłem się błędów, ale myślę, że dobrze kontrolowałem tempo gry i uruchamiałem moich partnerów. To dobry prognostyk na przyszłość - kończy Amerykanin.